Każdy z nas swoją przygodę z literaturą zaczął w innym wieku. Niektórzy zaczęli czytać nałogowo już jako dzieci, zachęceni do tego przez starsze rodzeństwo, rodziców, dziadków czy nauczycieli. Inni poznali magię książek kiedy dorastali, uciekając tym samym od rzeczywistości. Ale są też wśród nas ci, którzy zaczęli czytać bardzo niedawno, mając czterdzieści, sześćdziesiąt czy nawet osiemdziesiąt lat. Nie ważne w jakim wieku sięgnęliśmy po książkę, ważne co ona wniosła w nasze życie, jak je zmieniła, polepszyła czy pogorszyła – bo i takie przypadki się zdarzają. Książki potrafią naprawić nasze życie, nakierować je na właściwy tor, wzbogacić, urozmaicić. Potrafią też nas zawieźć, rozczarować, zgubić. Jedno jest jednak pewne – literatura to niewątpliwie przygoda. Otwierając książkę poznajemy inny świat, przewracając kartkę zagłębiamy się w nim, czytając ostatnie zdanie, aż w końcu zamykając książkę kończymy jakąś historię i albo pozwalamy się jej rozgościć w naszym sercu, zostać w nim na zawsze, albo próbujemy jak najszybciej o niej zapomnieć, wylizać rany przez nią stworzone. Ale sama książka, która składa się z twardej czy miękkiej okładki, kilkuset stron zapełnionych słowami, a czasem, jeżeli wydawnictwo nie jest skąpe, zakładki, to nie wszystko. Bo równym krokiem z literaturą idzie człowiek. I to jego historia, jego uczucia zapisują się na kartach powieści. Bo często jest tak, że to nie człowiek posiada książkę, a książka człowieka.
Jestem tutaj