„Wieczorny wiatr” – pierwszy tom trylogii Jeana D’Ormessona – przeczytałam z przyjemnością, chociaż nie ukrywam, że dopiero po kilkudziesięciu stronach. Na początku ciężko było mi się wciągnąć w fabułę i w mnogość wątków, które przeplatał ze sobą francuski pisarz. Chociaż „Wieczorny wiatr” uznałam za książkę godną uwagi, tak dopiero jej kontynuacja – „Mężczyźni za nią szaleją” pochłonęła mnie całkowicie. Losy czterech sióstr O’Shaughnessych i czterech braci Romero były tak burzliwe, dziwaczne i interesujące, że siłą rzeczy musiałam zostać wciągnięta w wir wydarzeń politycznych, kulturalnych i emocjonalnych towarzyszących nam na kartach powieści.
W kwietniu tego roku ukazała się ostatnia część trylogii – „Szczęście w San Miniato” – zamykająca cały cykl i definitywnie podsumowująca losy bohaterów.
Jestem tutaj