Moja kontemplacyjna natura nie raz zmusiła mnie do zastanowienia się, jak to jest żyć z wyrokiem – mieć nadzieję na ratunek, ale też zdawać sobie sprawę, że w razie jakichkolwiek komplikacji życie uleciałoby ze mnie niczym jaskółka po deszczu. Co dalej? Czy czułabym jakikolwiek ból, czy może ulgę? Czy na co dzień wyczekiwałabym końca, czy potrafiłabym żyć tak, jakbym nigdy nie była chora? Próbowałabym coś naprawić, wykorzystać ostatnie dni swojego życia, czy raczej żyłabym swoim dotychczasowym życiem i wyczekiwała tego dnia?
To pytania, na które nie da się odpowiedzieć, dopóki samemu nie znajdzie się w takiej sytuacji – a i wtedy może być o to bardzo ciężko.
Jestem tutaj