Pisząc recenzję „Wiosny” Karla Ovego Knausgårda stwierdziłam, że cykl Czterech pór roku idzie w tak niespodziewanym kierunku, że być może okaże się, że „Lato” mnie zachwyci, chociaż przecież pierwsza część serii w ogóle na to nie wskazywała. „Jesienią” Knausgård ogromnie mnie rozczarował, „Zimą” za to rozczarowanie przeprosił, „Wiosną” rzucił na kolana i kazał błagać o przebaczenie za zwątpienie w jego prozę, natomiast „Latem” po raz kolejny zdystansował naszą znajomość – w końcu to zupełnie w jego stylu – i przywrócił ją na stosowne tory.
Jestem tutaj