Ilekroć słyszę, że „nie ocenia się książki po okładce”, zmuszona jestem zaprzeczać temu stwierdzeniu. „Posiadacz” Johna Glasworthy’ego jest kolejną książką, do której przyciągnęła mnie… no właśnie, okładka! Miałam ją już przeczytać, kiedy wydawnictwo MG wydało ją po raz pierwszy, ale z powodu nadmiaru lektur zrezygnowałam. Sięgnęłam do niej teraz, oczarowana tą żółtą, kontrastową okładką. I jakże się okazało – to dzięki okładce spędziłam kilka fantastycznych dni z powieścią ponadczasową, wielowymiarową, uniwersalną i – przede wszystkim – mimo iż napisaną blisko dwa wieki temu, wciąż aktualną – paradoksalnie, być może jeszcze bardziej aktualną, niż w czasach życia autora. Nie ma się jednak co dziwić, „Posiadacz”, wydany pierwotnie pod tytułem „Saga rodu Forsyte’ów” to najpopularniejsza powieść w dorobku Glasworthy’ego, za którą ten dostał zresztą Nobla.
Jestem tutaj