Z Hermanem Hessem na zmianę lubię się i nie lubię – czyli łączy mnie z nim taka skomplikowana relacja, jak z większością trudnych dla mnie pisarzy. Z jednej strony mnie fascynuje, z drugiej potrafi znudzić. Nie zmienia to jednak faktu, że jest przeze mnie uważany za bezsprzecznego mistrza, któremu i tak nie oddano należytego hołdu.
Hesse w swoich powieściach porusza szerokie spectrum tematów – od aspektów buddyjskich, poprzez moralność, starcie dobra i zła, aż po egzystencjalizm. W tej ostatniej wersji lubię go najbardziej. Niegdyś zauroczona „Peterem Camenzindem”, teraz zostałam absolutnie uwiedziona przez „Demiana”.
Jestem tutaj