“Sklepy cynamonowe” były moją lekturą szkolną w czasach liceum. W przeciwieństwie do “Pani Bovary” , o której pisałam ostatnio, nie polubiłam się z tą książką. Teraz postanowiłam sięgnąć po nią ponownie, aby sprawdzić, czy odbiorę ją w ten sam sposób i czy wrażenia będą te same. Te dziesięć lat temu wydawała mi się… no cóż – przyznam wprost: zawiła i przede wszystkim… NUDNA! Teraz, podczas drugiego czytania, zachwyciłam się poetyckością świata i języka Bruno Schulza. Z ogromną przyjemnością przeczytam ją jeszcze kolejny i kolejny raz, bo wiem, że wtedy znów odkryję w niej coś nowego.
Jestem tutaj