Opowiadania ze zbioru “Proszę państwa do gazu” pamiętam jeszcze z licealnych czasów. Poza szkołą nie miałam okazji poznać innych jego tekstów, dlatego cieszyłam się na to ponowne spotkanie. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że będzie to ciężka przeprawa. O wiele łatwiej czyta mi się powieści inspirowane wojennymi wydarzeniami, niż prawdziwe przeżycia ludzi, którzy przez to piekło przeszli. Powieści dopuszczają dozę fantazji i nierealności, natomiast przeżycia i relacje trzeba przyjmować na chłodno i bardzo trudno po nich normalnie funkcjonować. Tym bardziej, jeśli pisane są właśnie takim językiem – chłodnym, pozbawionym emocji. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że to ludzie ludziom zgotowali ten los, że to, o czym autor pisze, wydarzyło się i to wcale nie tak dawno… Jestem jednak zdania, że takie książki TRZEBA czytać, mimo że są niewygodne – by wiedzieć i nie dopuścić do tego, by wydarzyło się to ponownie.
Jestem tutaj