Marlon James “Księga nocnych kobiet” – Jamajka oczami negra
Zachłyśnięci sławą i chwałą wielkich odkrywców jak Kolumb czy Vasco da Gama, zapominamy o tym, co faktycznie znaczyła kolonizacja. Warto na to spojrzeć jednak nie swoimi oczami, lecz cudzymi – ludów podbitych. Wydaje nam się, że wyciągnęliśmy ich z tej ciemności, pozwoliliśmy na rozwój, daliśmy cudowne możliwości zbudowania silniejszych, atrakcyjniejszych państw. Być może, ale dokonaliśmy tego batem i przelewem krwi. Wyrżnęliśmy połowę ludności rdzennej, wzięliśmy sobie niewolników, którzy choć przecież ludzie, byli dla nas mniej warci, niż zwierzęta. Rządziliśmy surowo, karaliśmy po sto kroć bardziej, niż na to zasługiwano, zabijaliśmy dla kaprysu. A wszystko to dlatego, że wydawało nam się, że wiemy lepiej. Że jesteśmy lepsi.

Chłostanie niewolników, autor Alamy
Jamajka, jakiej nie znacie
To Kolumb odkrył Jamajkę w maju 1494 roku, rozpoczynając tym samym okres jej kolonizacji. Hiszpanom zależało przede wszystkim na uprawie trzciny cukrowej, dlatego do pracy wykorzystywali ludność rdzenną. Problem pojawił się jednak bardzo szybko: Indianie nie wytrzymywali surowych rządów Europejczyków, bolesnych kar cielesnych i katorżniczej pracy. Padali jeden po drugim, jak muchy. Żeby móc kontynuować prace, Hiszpanie zaczęli sprowadzać niewolników z Afryki, którzy mieli zastąpić umierających Indian. Wkrótce Jamajka stała się centrum handlu niewolnikami, a w XVII wieku została przejęta przez Brytyjczyków.
Niewolnicy, chcąc odmienić swój los, często decydowali się na ucieczkę w głąb kraju. Było to jednak bardzo ryzykowne przedsięwzięcie, bowiem w porozumieniu z Europejczykami byli Maroni – tamtejsza ludność etniczna – która za wyłapywanie zbiegów, otrzymywała sutą zapłatę pieniężną. Niewolnicy, a w szczególności czarne kobiety, przyparci do muru, przez długie lata knuli i spiskowali, lecz ich bunt szybko został stłumiony.
Potem i krwią przesiąknięta ziemia Jamajki upomniała się, by spisać jej historię w formie powieści. To właśnie „Księga nocnych kobiet”, inspirowana powstaniem Murzynek, brutalnie i bezprecedensowo opowiada o tych czasach hańby, którą winniśmy czytać z bólem serca.
Lilit, pierwsza żona Adama
Lilit to rogata dusza z niewyparzonym jęzorem i nieznajomością takiego słowa, jak strach. Rodzi się niewolnicą, ale nikt nie potrafi jej zniewolić. W jej żyłach płynie „krew Kromanti, co nigdy nie zna stanu niewolnego, zmieszana z białą krwią, co zawsze zna wolność, i gna w żyłach Lilit jak pożar lasu”. Ponoć przypomina matkę, ale ona nie wie, bo mamy nie znała. Dla niej jest tylko jedna mama i jeden tatul – Kirke, murzyńska prostytutka i Tantal, szaleniec, któremu biali odrąbali przyrodzenie za podglądanie Pani podczas kąpieli. Zrodzona ze zgwałconej niewolnicy, spłodzona przez nadzorcę, dowie się, co to strach nie później, niż inne Murzynki.
Kiedy dojrzewa, posyłają ją do pracy na polu, ona jednak się buntuje. Nie chce pracować na plantacji, bo wie, jaki los dzielą wszyscy niewolnicy ziemni. W dzień, w który ma się udać do roboty, leży więc na swoim posłaniu i udaje, że zaniemogła, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji swojego czynu. Nie wie tego, co wydarzy się za parę minut… Kiedy przychodzi batowy, by zgwałcić ją za nieposłuszeństwo, Lilit nie poddaje się z niemocy, jak inne kobiety. Budzi się w niej ta czerń, która wówczas spoczywała jeszcze na dnie duszy. Bije batowego, sieka nożem, aż w końcu na podłodze nie pozostaje nic, poza plamą krwi i zmarłym chłopcem, którego wołali Parys. Parys, jak książę trojański.
Schadzki w nocy, knucie po kątach
Powiesiliby ją rychło, gdyby nie Homer, która usłyszawszy co się stało, przychodzi po dziewczynkę. Zabiera ją do domu pani i ukrywa w piwnicy. Wszystkim mówi, że nie wie, co z tą, która zabiła Parysa, ona trzyma nową niewolnicę, bo brakuje jej rąk do obierania warzyw. Wkrótce sprawa morderstwa odchodzi w niepamięć, ale od czasu do czasu w Lilit znów budzi się owa czerń i każe jej wziąć los w swoje ręce. Część murzyńskich bab, z Homer na czele, spiskuje. Od kilkudziesięciu lat spotykają się w nocy i namyślają nad tym, jak zabić białego massa. Homer w zielonych, kocich oczach Lilit dostrzega owe stare, pradawne noce i czuje, że dziewczyna mogłaby być dla nich sprzymierzeńcem. Lili to jednak rogata dusza i wszystko robi po swojemu. Z czasem staje się zagrożeniem dla pozostałych negra…
Marlon James dzięki stworzonej przez siebie finezji języka doskonale oddaje terror panujący na jamajskiej kolonii. Nie szczędzi ostrych słów, nie boi się wulgaryzmów. Doskonale odwzorowuje mowę czarnych niewolników. Opowiada o cierpieniu, upokorzeniu, deptaniu godności i narastającej przez lata chęci zmiany, chęci buntu. To książka ciężka i brutalna w odbiorze, ale właśnie przez to genialna. Czyta się ją z wypiekami, chcąc jak najszybciej dobrnąć do końca mimo świadomości, że nic nie pójdzie tak, jak to sobie wymarzyli bohaterowie.
Z pozdrowieniami,
Kasia