10 książek idealnych na wakacje
Dzisiaj przygotowałam dla Was listę dziesięciu najlepszych książek na wakacje (najlepszych czyli tych, z którymi ja spędziłam bardzo miło czas, lub które bardzo dobrze się zapowiadają). Było to dla mnie nie lada wyzwanie, ale też i świetna zabawa. Przeglądając swój profil na LubimyCzytać.pl przypomniałam sobie o dawnych lekturach, które kiedyś podbiły moje serce, a później zostały odłożone gdzieś na bok, zapomniane. Z tej okazji podzieliłam listę na kilka kategorii, dzięki którym przedstawię Wam swoje propozycje. Gotowi? No to do dzieła!
Podróż w dalekie strony
W wakacje konieczna jest podróż – a najlepiej ta daleka. Myślicie o Karaibach? Ameryce? Może Wenezueli? Albo Tajlandii? Jeżeli o Tajlandii, to jesteście już całkiem blisko – wystarczy skierować się tylko troszeczkę na północ i już będziecie. Już wiecie w jakim kraju się znajdujemy? Tak jest, Chiny!
Przy okazji Chin przygotowałam dla Was propozycję książki chińskiego pisarza – Mo Yana – “Żaby”. Jak już wspomniałam w jednym ze swoich wpisów, Mo Yan jest pisarzem budzącym kontrowersje – bo jak to jest, że człowiek, który podobno pisze prawdę i samą prawdę o Chinach, jest zarówno tolerowany przez władzę? No, ale nie o tym tutaj mowa, ciekawy wiedzą, jak szukać informacji
“Żaby” przede wszystkim zachwycają nas piękną okładką – chyba jedną z piękniejszych, jakie widziałam. Książka opowiada o młodej dziewczynie, Wan Serce, która szybko staje się legendą w swojej rodzinnej wiosce. Jako pierwsza wykształcona położna odbiera porody, leczy, a także zrywa z zabobonami i “znachorskimi” praktykami, które od lat pozbawiały życia wielu ludzi. W ten sposób Wan Serce ratuje setki ludzkich istnień, ale… ale zawsze istnieje jakaś druga strona medalu. Wan Serce, jak wiele chińskich bohaterek wykreowanych przez Mo Yana, jest kobietą niezwykle silną, gorliwą, twardo stąpającą po ziemi, i w ten sposób, przekonana, że działa w słusznej sprawie (no właśnie, w słusznej czy nie? To nam, czytelnikom, pozostaje to ocenić), jako zażarta komunistka walczy, aby ograniczyć liczbę urodzin w Chinach, do najwyżej dwojga dzieci. Nie boi się sięgać po drastyczne metody, niejednokrotnie narażając w ten sposób życie wielu kobiet, a nawet prowadząc do ich śmierci.
Książka zachwyca, przeraża, ale i prowadzi do śmiechu. Jest wielowymiarowa, wielogłosowa. Mądra i niejednoznaczna, na co wskazuje nam choćby sam tytuł. Niewątpliwie nie jest pozycją „lekką”, „plażową”, no ale czy kiedykolwiek powiedziałam, że będzie łatwo? Nie, a więc książki w dłoń!
Typowy romans
Mężczyźni są dziwnie ciekawi tego, co im boleść sprawić może.
Pierwsza pozycja, jaką przedstawiłam, była dość ciężka, a więc druga będzie bardziej przyjemną w czytaniu – ale bez przesady, nie pozwalajmy sobie na za wiele
Jako „Typowy romans” postanowiłam wybrać „Damę Kameliową”, jedną z moich ulubionych książek. Generalnie rzadko sięgam po romanse, ale „Dama Kameliowa” jest tak prawdziwa, urocza i boląca, że mimo swojego gatunku, znalazła miejsce w jakimś zakątku mego serca.
Historia opowiada o uczuciu pięknej i wrażliwej kurtyzany do młodszego od siebie chłopaka, lekkoducha. Książka jest gratką dla stałych czytelniczek romansów, które będą trzymane w stałym napięciu. Kochankowie bowiem nie jeden raz podejmują decyzję o odejściu, po czym znowu do siebie wracają, a ich uczucie jest mocniejsze, niż kiedykolwiek przedtem. Mnóstwo tu cierpienia, wylanych łez, ale i uśmiechu na twarzy, błogości na sercu. Czy ich miłość pokona wszelkie granice? Czy będą żyć długo i szczęśliwie?
Trzymająca w niepewności
Żeby nie zniechęcić Was ciężkimi lekturami, wymagającymi refleksji, przygotowałam coś lekkiego i przyjemnego, idealnego na lato. Szybka akcja, jeszcze szybsze czytanie i morderstwo w tle – przed Wami “Zaginiona dziewczyna” Gillian Flynn.
Nim piękna Amy i Nick zdążą uczcić swoją piątą rocznicę ślubu, Amy niespodziewanie znika. Drzwi do ich ogromnego domu nad rzeką Missisipi są otwarte, kot, którego Amy nigdy nie pozostawiłaby bez opieki siedzi przed wejściem, gdzieniegdzie znajdzie się plama krwi. Gdzie podziała się Amy? Kto mógłby widzieć interes w uprowadzeniu lub ewentualnym zabiciu pięknej blondynki? Oczywiście pierwsze podejrzenia padają na Nicka i chyba nawet nie bez powodu, bo mężczyzna niespodziewanie zaczyna coraz więcej kłamać, wykręca się, udziela wywiadów, będąc pod wpływem alkoholu, a do tego okazuje się, że ma kochankę. Ale czy to on jest mordercą? Czy zabił żonę, robiąc tym samym miejsce w ich małżeńskim łożu swojej studentce? Co Amy pisała w swoim dzienniku?
Nie byliśmy sobą, kiedy się w sobie zakochaliśmy, a gdy staliśmy się sobą – niespodzianka! – byliśmy trucizną. Dopełnialiśmy się wzajemnie w najohydniejszy, najbrzydszy z możliwych sposób.
A jeżeli to nie mąż, to któż mógłby być mordercą?
Opis zachęcający, nieprawdaż? A zdradzę Wam tyle, że książka jeszcze bardziej. A na zakończenie chyba nawet najbardziej przebiegły czytelnik by nie wpadł.
A na deser w te upalne wieczory możecie zobaczyć film w reżyserii Davida Finchera
Trzymająca w napięciu
Tutaj proponuję Wam Jamesa Pattersona, w którego kryminałach zaczytywałam się kiedyś na potęgę. A jeżeli mowa o Jamesie Pattersonie, to nie da się nie wspomnieć legendarnego czarnoskórego komisarza z dyplomem psychologa Alexa Crossa – również i w „Kolekcjonerze” jest on główną postacią.
Na przeciwległych krańcach USA (Kalifornii i wschodnim wybrzeżu) działa dwóch seryjnych morderców – Dżentelmen i Casanova – zabójca i morderca porywacz, który gwałci kobiety na wyszukane sposoby, a następnie zabija, jeżeli nie spełnią jego oczekiwań. Mężczyźni wybierają na swoje ofiary młode i piękne kobiety. Czy Alexowi uda się uratować z rąk psychopaty swoją siostrzenicę Naomi? Czy trafi na trop morderców i zdoła ich powstrzymać? Czy kobieta, która uciekła z rąk potwora przyniesie przełom w śledztwie?
„Kolekcjoner” doskonale wpisuje się do kategorii książki, trzymającej w napięciu. Akcja szybko porywa w głąb książki czytelnika, pozwalając się mu poczuć częścią wydarzeń…
Możecie zobaczyć również film „Alex Cross” reżyserii Roba Cohena
Oboje się chyba boimy znów kogoś utracić (…) Ale może lepiej kochać i przegrać, niż się bać.
Idealny charakter
Pięknie kończąc o „Kolekcjonerze” Jamesa Pattersona, proponuję Wam teraz idealnego mężczyznę w tle (wszystkich mężczyzn czytających to z góry bardzo przepraszam, ale do dzisiaj nie potrafię znaleźć w literaturze absolutnie fascynującego kobiecego charakteru, oprócz Jadzi Chmury, ale to już inna historia), bo jak wyobrażać sobie wakacje bez mężczyzn? Młodzi, przystojni, umięśnieni, a do tego plaża w tle… nie dajcie się jednak ponieść emocjom! Tutaj przeczytacie raczej o typie intelektualisty
Chociaż wymieniać mogłabym wielu (Wokulski, Hamlet, Bronisław Najdarowski) w lato stawiam zdecydowanie na Adriana Ardevola i Boscha! O „Wyznaję” słyszał już zapewne każdy z Was, a jeżeli nie, to możecie przeczytać moją recenzję: https://niebieskapapuzka.wordpress.com/2015/05/11/mistrzowska-symfonia-na-800-stron/
dlatego nie będę Wam streszczać fabuły książki (swoją drogą tego chyba się zrobić nie da), a opowiem Wam w kilku zdaniach o Adrianie, abyście troszeczkę go poznali i z radością spędzili z nim lato. Plus od razu ostrzegam, że nie jest to lektura łatwa!
A więc do rzeczy… Adrian to, jak już wspomniałam, typ intelektualisty – doskonały poliglota, filolog, ale również miłośnik muzyki, książek i poezji. Prawie perfekcyjny skrzypek i prawie perfekcyjny kochanek – wydaje mi się, że tego samego brakuje mu w uczuciach do kobiet, co w grze na skrzypcach – odrobiny prawdziwości wymieszanej z jakimś szaleństwem, nieznaną emocją. Adrian mówi biegle w kilku językach i poprzez nie poznaje świat. Kolekcjonuje drogie rękopisy, wydając na nie fortunę. Ma ogromne serce, bez wahania pomaga innym, nawet za cenę własnego szczęścia czy utraty czegoś ważnego. Jest też zdecydowanie przystojny (no, przynajmniej w moich wyobrażeniach taki był) i ma wyczucie stylu. Wrażliwy i delikatny, mądry i perfekcyjny.
A jeżeli nie chcecie jeszcze teraz zaczynać swojej przygody z Adrianem (mówię, że jeszcze nie teraz, bo kiedyś będziecie musieli!), wolicie mężczyzn bardziej zdecydowanych, stanowczych, szorstkich, pierwszym, który przychodzi mi na myśl jest Kostek Willeman (tutaj moja recenzja „Morfiny” – https://niebieskapapuzka.wordpress.com/2015/06/07/bohater-czy-smiec-polak-czy-niemiec/ )
Nie wiem, czy da się Kostka pokochać, na pewno da się go polubić, a nawet trzeba, bo Twardoch stworzył bohatera niesamowicie prawdziwego, ludzkiego. Konstanty jest takim typem mężczyzny, który podoba się wielu kobietom – mężczyzna, który nie pasuje do schematu, odstaje, poniekąd nawet się buntuje. Dziwkach, morfinista, Polak lub Niemiec. Mąż, zły ojciec, jeszcze gorszy przyjaciel. Drań. Bohater. Zdrajca. Poszukiwacz własnego „ja”, Konstanty Willeman.
Z rodziną dobrze na zdjęciach
W wakacje często spotykamy się ze swoją rodziną, ale czy rzeczywiście nie jest tak, że z rodziną dobrze tylko na zdjęciach? Idealny przykładem, który podkreśla owo powiedzenie jest powieść Sidneya Sheldona „Mistrzyni gry”.
Kate Blackwell jest zdecydowanie mocno zarysowanym kobiecym charakterem, ale również zdecydowanie charakterem czarnym. Kieruje życiem swoich bliskich w taki sposób, aby wszystko szło zgodnie z jej planem. Jest doskonałą manipulantką, która nie cofnie się przed niczym, aby zdobyć cel, który sobie wyznaczyła. Zdobywa ukochanego mężczyznę, gigantyczną fortunę, stwarza imperium sięgające od Afryki Południowej przez Paryż, aż po Stany Zjednoczone. Na drodze w realizacji jej planów nie powstrzyma jej nikt, a ona sama nie cofnie się nawet przed zabójstwem, jeżeli los ją do tego zmusi.
Po co warto sięgnąć
W wakacje, jak już wspomniałam Wam wcześniej, nie tylko odpoczywamy, ale i uczymy się wielu wartościowych rzeczy. Dlatego niezwykle ciekawą książką wydaje się „500 zdań polskich” Jerzego Bralczyka. Jak sam tytuł wskazuje, w książce znajdziemy 500 (a dokładnie 501) polskich zdań – od „Daj, ać ja pobruszę…” aż do „No to frugo”. Bralczyk stawia Tuwima, Sienkiewicza, Wyspiańskiego, Wałęsę obok komercyjnych reklam czy powiedzeń kibiców. Każde zdanie opatrzone jest błyskotliwym komentarzem, opowiadającym o jego genezie i zmianach. W ten niezwykły sposób Jerzy Bralczyk nie tylko stwarza książkę o języku, ale o polskiej mentalności.
Lektura dla szukających pogłębionej wiedzy i spragnionych lektury wartościowej a nienużącej – profesor Jan Miodek.
„Szampańskie dni” to wciągająca i piękna opowieść o tym, jak Francsisco Oller zbudował światowe imperium za pomocą… korków do szampana. Brzmi dziwnie, ale jednak! Młody Katalończyk bez grosza przy duszy dorabia się na obcej francuskiej ziemi otwierając fabrykę produkującą korki do szampana i stając się prawdziwym przedsiębiorcą. Nie myślcie jednak, że na tym historia się kończy – bo ona się ciągnie jeszcze przez kilka następnych pokoleń!
Więcej o książce pod adresem: http://marginesy.com.pl/sklep/produkt/132998/szampanskie-dni
Miłość i siła przeszłości, czyli jak spotykają się trzy zupełnie przypadkowe osoby – mała Lucynka, zapomniany poeta i brneński listonosz. Co przyniesie to spotkanie? Jak dalej potoczy się akcja?
„Lucynka, Macoszka i ja” to niezwykle delikatna, klimatyczna i dojrzała opowieść zasłużonego czeskiego pisarza.
Więcej o książce pod adresem: http://stara-szkola.com/ksiazki-dla-doroslych/13-lucynka-macoszka-i-ja.html
500 polskich zdań już czeka u rodziców. Nie mogę się doczekać, kiedy się do niej dobiorę Ale to niestety potrwa jeszcze trochę, bo chwilowo nie wybieram się do Polski, niestety.
Ciekawe zestawienie. Muszę się wreszcie zabrać za Cabre, już tak długo go sobie obiecuję. Bo Twardoch jednak nadal do mnie nie przemawia Może kiedyś…
Ja zamierzam sobie za niedługo kupić “500 zdań polskich” – ale nie wiedziałam, że mieszkasz za granicą! Gdzie dokładnie? W Anglii?
Cabre jest świetny, chociaż momentami trudny, także polecam gorąco. A Twardoch, skoro do Ciebie póki co nie przemawia, niech chwilę poczeka, podejrzewam, że i na niego przyjdzie czas
Z tym Twardochem to Tanayah kuje żelazo… Ale w sumie to czasem już mam go dość na blogach i ciągle nie mogę się do niego przekonać. Może za rok-dwa mi się odwidzi i spróbuję jego twórczości.
A mieszkam w Irlandii Północnej.
No, Karolina go kocha, uwielbia i namawia do niego wszystkich Ale może, kiedy się uciszy o Twardochu trochę, to się przekonasz
W Irlandii! Pięknie! Prawie jak w raju!
Hmm, nie do końca Irlandia Północna wcale nie jest takim cudownym miejscem.
Dlaczego nie? Wszyscy moi znajomi (powiązani mniej lub bardziej z angielskim) się nią zachwycają, ja osobiście nigdy tam nie byłam.
Wolałabyś do Polski wrócić?
Może Republiką, bo w Północnej nadal są niepokojące nastroje i ja nie czuję się tutaj najlepiej. Do Polski chciałaby wrócić, ale widzę perspektyw, a poza tym, narzeczony nie chce wracać, przynajmniej na razie.
Czyli wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma No nic, życzę Ci jak najlepiej!
Fajna lista! Muszę poczytać coś jeszcze Mo Yana, lubię takie egzotyczne dla nas – Europejczyków – literatury…
“Wyznaję” , "Morfina" Cóż mogę dodać?! Chyba tylko to, że inteligentni faceci są zdecydowanie sexi Co do Willemana… Nie wiem, czy go lubię, może jest mi go trochę żal, może trochę go rozumiem. Ale, cholera, lecę na niego i to muszę przyznać
"Dama kameliowa" i "Zaginiona dziewczyna" to dwie zupełnie różne, ale świetne książki
Cieszę się, że trafiłam w Twój gust! Kostek to dość ciężki typ, ale chyba warto go poznać, no a Adrian…
Czytałaś coś Mo Yana? Ja chcę sobie coś jego kupić, bo jakoś bardzo lubię chińską literaturę
Tak, czytałam “Obfite piersi, pełne biodra” i byłam zachwycona, a znowu “Krainy wódki” nie umiałam skończyć Muszę przeczytać coś trzeciego, żeby ta szala przeważyła na którąś stronę.
Adrian, wiadomo, mogłabym mieć takiego przyjaciela. Kostka zaciągnęłabym do łóżka, nawet jeśli by to oznaczało, że wcześniej musi wziąć swoją porcję morfiny
No to polecam “Żaby”, bo innych jeszcze nie czytałam
Oj, Karolina! Takie literackie marzenia masz? Odważne bardzo!
Tak Jestem straszną poligamistką jeśli chodzi o literaturę, wielu bohaterów chętnie zaciągnęłabym do łóżka
A “Żaby” chętnie poczytam jak się nadarzy okazja
Szalona, szalona! Kto jeszcze jest takim bohaterem?
Ostatnio miałam tak z Teo Szackim z cyklu kryminałów Miłoszewskiego A pierwszym, który tak na mnie działał, był na pewno Geralt z RIvii (“Wiedźmin”) I na stówę było ich o wiele więcej, ale nie wszystkich po latach pamiętam.
O Szackim to widziałam na FB Muszę przeczytać te książki, to się dowiem, co w Tobie siedzi!
Haha, nie wiem, czy to takie proste, że przeczytasz i już, o
Dowiesz się, że w książkach pociągają mnie sukinkoty, to Ci gwarantuję
A w życiu?
Jaka z Ciebie dociekliwa cholera A w życiu lubię umiarkowanych sukinsynów, tzn. takich, którzy mają żywą inteligencję i naostrzony ironią języczek Jak kogoś bardzo lubię czy kocham, to zwykle rzucam pod jego adresem ironiczne uwagi – i jeśli potrafi to znieść i jeszcze odbić piłeczkę, to jest to zdecydowanie sexi Oczywiście sama też taką nieszkodliwą ironię mogę przyjąć. Nie, że to działa tylko w jedną stronę
A no jestem dociekliwa, a co! Żywa inteligencja + ironia to chyba doskonałe połączenie. Bo jeżeli ktoś dobrze posługuje się ironicznym językiem świadczy to o jego inteligencji, czyli te dwie cechy się zazębiają i jednocześnie uzupełniają
Otóż to
“Kolekcjoner” na pewno nadaje się na wakacje. Ja nigdy nie planuję, co będę czytać w letnie dni. Czytam to, na co mam akurat ochotę.
Ja w zasadzie łączę te dwie rzeczy – bo i planuję (ale nie zawsze) i czytam co chcę
Świetna lista! Na “Wyznaję” w końcu złożyłam zamówienie dzisiaj, bo po “Głosach Pamano” mam zdecydowanie ochotę na więcej, a to już sztandarowe dzieło Cabre
Że też nigdy jeszcze nie czytałam Mo Yana! Muszę w końcu nadrobić, bo już kiedyś się na coś przyczaiłam, ale zapomniełam na co
A “Zaginiona Dziewczyna” jest perfekcyjna na wakacje
A niedawno wyszedł “Jaśnie Pan” – nowa książka Cabre, także jeszcze jedna do wpisania na listę A z Mo Yanem możesz spróbować, zobaczymy czy Ci się spodoba – daj koniecznie znać!
No własnie się wahałam, czy “Jaśnie Pan”, czy “Wyznaję’, ale razem z Mamą zgodnie uznałyśmy, że “Wyznaję” Dam znać na pewno!
O dzięki za przypomnienie o Morfinie… przez moje rewolucje i przeprowadzki zapomniałam, że jestem w połowie
I jak Ci się podoba?
[…] Niebieska Papużka ma dla Was 10 książek idealnych na wakacje: TUTAJ […]
Z Twoich propozycji czytałam tylko “Morfinę”. Prześwietna książka, chociaż jak dla mnie mało wakacyjna. “Wyznaję” czeka już na mnie jakiś czas, miałam w wakacje czytać “Jaśnie pana”, zeby czytać powieści Cabre chronologicznie, ale może zmienię koncepcję. No i “Lucynka…” też mnie bardzo kusi. Ech, jak to wszystko ogarnąć!
Na “Jaśnie Pana” poluję już jakiś czas, więc muszę go w kocu kupić Ja niestety nie miałam okazji czytać Cabre chronologicznie, ale za “Wyznaję” się bierz, bo świetne! “Lucynka” też bardzo urocza, dojrzała i mądra!