Herman Hesse “Demian” – losy Emila Sinclaira
Z Hermanem Hessem na zmianę lubię się i nie lubię – czyli łączy mnie z nim taka skomplikowana relacja, jak z większością trudnych dla mnie pisarzy. Z jednej strony mnie fascynuje, z drugiej potrafi znudzić. Nie zmienia to jednak faktu, że jest przeze mnie uważany za bezsprzecznego mistrza, któremu i tak nie oddano należytego hołdu.
Hesse w swoich powieściach porusza szerokie spectrum tematów – od aspektów buddyjskich, poprzez moralność, starcie dobra i zła, aż po egzystencjalizm. W tej ostatniej wersji lubię go najbardziej. Niegdyś zauroczona „Peterem Camenzindem”, teraz zostałam absolutnie uwiedziona przez „Demiana”.
Bohater jako alter ego autora
Narratorem powieści jest Emil Sinclair, który opowiada o swoim życiu z perspektywy nieco starszego już człowieka. Warto zwrócić tutaj od razu uwagę, że nazwiskiem „Sinclair” określał się również sam Hesse, co może czynić tę powieść szczególnie ważną w oczach czytelnika, bo okazuje się ona książką bardzo dla autora osobistą. Trudno określić, jak wiele elementów powieści mogłoby pokrywać się z biografią Hessego, niemniej jednak egzystencjalizm i psychoanaliza nie były mu obce. Oskarżony o zdradę ojczyzny, z pewnością poszukiwał odpowiedzi na te same pytania, z którymi zmaga się jego bohater, próbując również określić swój los.
Analizując życie
Sinclair cofa się do lat wczesnego dzieciństwa i okresu dojrzewania, by przeanalizować dokładnie wpływ, jaki na jego życie miał niejaki Max Demian – chłopiec, który zawsze wiedział więcej niż inni, przez co też nosił wyryte na swojej duszy piętno. Od momentu, gdy bohater stał się bardziej świadomym człowiekiem, przeczuwał istnienie dwóch równoległych światów. Świata ciepła rodzinnego, gdzie matka troszczyła się o wszystkich, a ciepły posiłek zawsze czekał na stole. Świata czystości, harmonii, szczęścia i miłości. A także tego świata drugiego – brudnego, przerażającego, pełnego zakazanych owoców, co czyniło go zdecydowanie bardziej pociągającym, niż ten pierwszy. Sinclair balansował na granicy obu tych światów – za oboma jednocześnie tęskniąc i od obu chcąc równocześnie uciec. Pragnął uczyć się świadomego życia, poszukując własnej tożsamości i odpowiedzi na pytanie, jakie jest jego przeznaczenie.
Moja to była sprawa uporać się z samym sobą i znaleźć własną drogę, a wywiązałem się z tego zadania źle, jak większość tych, których dobrze wychowano.
Demian
To Max Demian był tym, który zauważył w szkolnym koledze owo piętno, które sam nosił. Ich przyjaźń szybko przerodziła się w specyficzną więź, gdzie zamiast przyjaciela, zyskał Sinclair duchowego przewodnika. Sinclair zawsze mógł opierać się na tajemniczej mocy Demiana rozpoznawania jego problemów i czytania mu w myślach,
Nie pragnąłem przecież nic więcej, niż żyć tym, co samo chciało ze mnie się wydobyć. Czemuż było to tak bardzo trudne?
Jak po nitce do kłębka, doprowadził go Max Demian do centrum tej opowieści – swojej matki Evy, która na bohaterze wywrze ogromny wpływ.
Egzystencjalizm i sny
Obok filozofii egzystencjalnej analiza snów jest najważniejszym aspektem powieści. Dla młodego Sinclaira miały one ogromne znaczenie. Wybudzony ze snów, w szale chwytał farby i na kawałku płótna wciąż malował tę samą postać, ale w różnych odsłonach. Osobę przed którą padał na kolana, do której pałał żywym przywiązaniem, miłością, szacunkiem, a jednocześnie patrząc w jej oczy czuł lekką obawę. Postać o oczach Demiana – jego matkę Evę, o czym przekonał się dopiero później.
Wspomnienia Sinclaira przerywa wybuch pierwszej wojny światowej, o czym powiadamia go Demian, doskonale przeczuwający w którym kierunku zmierzają losy całej Europy.
„Demian” jest książką pełną symboli. Czołowe miejsce zajmuje tu Abraxas, gnostycki Bóg zawierający w sobie pierwiastki dobra i zła – Boga i diabła jednocześnie.
“Ptak wykluwa się z jajka. Jajkiem jest świat.
Kto chce się urodzić, musi świat zniszczyć.
Ptak leci do Boga. A imię Boga Abraxas.”
„Demiana” czyta się nadzwyczaj dobrze. Moje obawy związane z trudnością tekstu rozpłynęły się po przeczytaniu kilku stron. Opowieść prowadzi czytelnika niczym przez drogę – prosto od samego początku, aż do zakończenia, które jednak nie daje o sobie zapomnieć. W kilka miesięcy po przeczytaniu powieści jestem wciąż pod jej ogromnym wrażeniem. To powieść uniwersalna, dobra na każde czasy i dla każdego czytelnika. Jest to równocześnie na tej moment to dzieło Hessego, które zrobiło na mnie największe wrażenie.
kurczę, tego recenzją nazwać nie można. Z całą sympatią do Ciebie, zdradzasz tutaj o wiele za dużo, spoilerujesz mnóstwo, jedynie streszczasz, na koniec dajesz trzy zdania opinii. Mam nadzieję, że na ten tekst nie trafi nikt planujący lekturę “Demiana”, bo odbierzesz mu masę przyjemności z czytania.
Dziękuję za opinię Nie do końca się z Tobą zgadzam. ‘Podsumowanie’ na końcu zawsze jest raczej krótkie, staram się pisać recenzje obiektywne i opinię przekazać w członie recenzji, a nie na samym końcu. Jeżeli książka szczególnie mnie poruszyła, wtedy zdradzam więcej szczegółów – raczej ją analizuję, niźli recenzuję. Myślę, że tak było w przypadku Demiana.