Richard Flanagan “Pierwsza osoba” – o sensie literatury
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wiele bylibyście w stanie poświęcić, by spełnić swoje marzenie? Jak wiele dzięki temu zyskać lub jak wiele… stracić? Czy marzenia mają w ogóle jakąś wygórowaną cenę, którą jesteśmy w stanie za nie zapłacić? Kiedy należy powiedzieć sobie “STOP”, wrócić do rzeczywistości i zaprzestać gonitwy za tym, co nieosiągalne? W swojej najnowszej książce pt. “Pierwsza osoba” Richard Flanagan stara się znaleźć odpowiedź na te pytania.
Marzenia vs. rzeczywistość
Kif jest młodym utalentowanym mężczyzną, w którym drzemie dusza artysty. Od kiedy tylko pamięta pragnął być pisarzem. Jedno z jego opowiadań zostało nagrodzone, a on sam okrzykniętym nowym głosem literatury australijskiej. Jednak wraz z kolejnymi literackimi powieściami Kif powoli traci w siebie wiarę. Do tego sytuacja życiowa, w jakiej się znajduje, nie pozwala mu na rozwijanie swojej pasji. Jest odpowiedzialny za córeczkę Bo i bliźniaki, które pod sercem nosi jego żona. Nie może tak po prostu usiąść i pisać całymi dniami – musi szukać pracy, by starczyło im na jedzenie i wyprawkę dla dzieci… Czy aby na pewno?
Pewnego dnia Kif otrzymuje telefon od swojego przyjaciela Raya. Jak się okazuje, stary kumpel znalazł dla niego pracę. Myślicie: to świetnie, ułoży sobie życie. A co powiecie, jeżeli zdradzę Wam, że praca Kifa będzie jednocześnie spełnieniem jego marzeń? Ray zaproponował mu napisanie książki… Wszystko mogłoby się już zacząć dobrze układać, gdyby nie to, że osobą, o której życiu ma pisać, będzie największy oszust w historii Australii – Sigmund Heidl.
“Tak właśnie postępował: pozwalał ludziom tworzyć kłamstwa ze swojej prawdy”
Kif od samego początku nie dogaduje się z Heidlem. Jednemu zależy na napisaniu książki, opatrzeniu jej swoim nazwiskiem i wróceniu do domu z pełnym portfelem, drugiemu zaś jedyne, co chodzi po głowie, to unikanie mówienia prawdy. Heidlowi zależy na wydaniu książki zanim trafi do więzienia, jednak nie chce zbyt wiele zdradzać swojemu biografowi. Chce, by ze słów, które wypowiada, Kif sam zbudował jego życie na nowo.
Kreując czyjeś życie
Terminy i inne okoliczności sprawiają, że Kif w końcu ulega presji odpowiedzialności. Powoli przestaje wierzyć w to, co słyszy od swojego bohatera. Kreuje dla niego nowe życie, które ten wykorzystuje później w wywiadach. Tworzy na nowo Heidla, lecz jednocześnie zaczyna nienawidzić wszystko to, co jest dookoła – w tym te dwie wartości, które utrzymywały go przy życiu: rodzinę i literaturę. Kim staje się bohater, kiedy nie ma już nic?
Jaki jest sens literatury?
“Pierwsza osoba” to pierwsza powieść Flanagana, którą mam okazję poznać. Autor powoli rozbudowuje akcję, stopniowo buduje emocje, wzbudzając skrajne uczucia podczas lektury. Ciężko tu polubić bohaterów – wszyscy z nich wydają nam się bardzo ludzcy, posiadający też te ludzkie, najgorsze cechy: chciwość, zawiść, zazdrość. Postać Kifa jest też pewną alegorią, która pobudza nas do zadania sobie pytania o sens istnienia literatury w życiu człowieka: pisarza i czytelnika. Niemoc twórcy i kreacja fikcyjnej rzeczywistości pokazują nam, że ta Wielka Literatura, w którą tak usilnie wierzymy, nie jest niczym innym, jak tylko kłamstwem. Jaką cenę przychodzi nam zapłacić za sukces i czy umiemy się nim cieszyć wtedy, gdy już go osiągniemy? Czy jesteśmy gotowi, by udźwignąć jego ciężar? Czy czasem wszyscy nie jesteśmy jak bohaterowie tej książki: chciwi i nienasyceni jak Kif czy może jesteśmy oszustami, jak Heidl? W jakie ideały wierzymy w świecie, w którym ich już nie ma? Do odpowiedzenia na te pytanie zmusza nas lektura o tytule “Pierwsza osoby” Richarda Falanagana.