10 najlepszych lektur szkolnych
Dzisiaj pierwszy września – jeszcze rok temu sama maszerowałabym do szkoły. Warto pamiętać, że szkoła to nie tylko nauka nudnych przedmiotów, wkuwanie słówek, rozwiązywanie równań, ale również okazja, żeby nauczyć się wielu ciekawych rzeczy i przeczytać naprawdę fantastyczne i interesujące książki. Tak więc z okazji moich najdłuższych wakacji życia, przedstawiam Wam listę moich ulubionych szkolnych lektur, zaczynając od liceum, a na podstawówce kończąc, które w jakiś sposób ukształtowały mnie, jako człowieka, ukształtowały mój gust do literatury, uwrażliwiły mnie i zmieniły.
Zapraszam do lektury.
1. Władysław Reymont “Chłopi”
Z czym kojarzą się Wam “Chłopi”? Z opasłym tomiskiem, z trudnym językiem, z nudnymi opisami przyrody? Nie. Nie mogą się Wam tak kojarzyć. “Chłopi” to jedna z moich ulubionych książek, arcydzieło literatury polskiej. Kiedy brałam książkę do ręki, sama nie spodziewałam się niczego innego, jak tylko trudności, ale książka pochłonęła mnie do reszty. Przygody Jagny, Antka, zmagania biednej Hanki, Tereski Żołnierki, Witka, Kuby są wspaniałą wędrówką po świecie wsi, po obyczajach, moralności i zwyczajach tej ludności. “Chłopi” to książka jakby zawieszona w czasie, wspaniały testament europejskiego chłopstwa. Dostarcza nam mnóstwa pięknych i malowniczych opisów, które dzisiaj możemy czytać dzięki niesamowitemu zmysłowi obserwacji Reymonta. Podobno rozmawiając z kimś na ulicy, Reymont potrafił zapamiętać każdy szczegół z wyglądu, ubioru napotkanego przechodnia, z którym nawet nie wymienił się spojrzeniem.
“Chłopi” to też książka niesamowicie wrażliwa, która porusza ludzkie serca. Dostarcza nam niesamowitych metafor, a opis śmierci Macieja Boryny jest jednym z najpiękniejszych opisów końcówki życia w literaturze. “Chłopi” są też świetną lekturą do analizowania, szukania wątków, toposów, archetypów, porównywania poszczególnych scen do innych. Nie zniechęcajcie się być może trudnym językiem, zapewniam Was, że po kilkudziesięciu stronach sami zaczniecie mówić tak, jak bohaterowie. Mi na co dzień towarzyszyło słowo “kulasy”, czyli nogi. Nie potrafiłam się go wyzbyć, a rodzina patrzyła na mnie, jakbym zwariowała
Warto przeczytać wszystkie cztery części, nie tylko “Jesień”. Osobiście chyba nie potrafiłabym wybrać jednej ulubionej. Każda z nich jest niesamowicie klimatyczna, swojska. Może byłaby to zima, przez wzgląd na trudności, jakie spotkały bohaterów. Czytam “Chłopów” każdego roku i mogę Was zapewnić, że nie jest to stracony czas.
Wóz ruszył i już był w opłotkach, gdy Witek mignął pod jabłoniami.
– Zabaczyłem… prru… Witek! Prru! Witek, puść krowy na łąki, a pilnuj, bo cię, jucho, spierę, że popamiętasz!
– Ale, pocałujta mę gdzieś… – odkrzyknął hardo znikając za stodołą.
– Będziesz tu pyskował, jak zlezę, to obaczysz…
2. Fiodor Dostojewski “Zbrodnia i kara”
Literatura rosyjska odstrasza, zdecydowanie. Ale tylko wtedy, kiedy nie znamy jej głębiej. W rzeczywistości literatura rosyjska jest jedną z najpiękniejszych na świecie, a Dostojewski należy do moich ulubionych autorów. Najbardziej cenię sobie jego “Braci Karamazow”, ale i “Zbrodnia i kara” jest świetna. Książka na wskroś filozoficzna, bardzo ludzka, ukazująca nasze obsesje, słabości, zmagania z samym sobą. Dostarczająca nam mnóstwa świetnych bohaterów do analizy, jak Rodion, Sonia, Lichwiarka czy Swidrygajłow.
Podział ludzi, dokonanych przez Rodiona Raskolnikowa, na wszy i napoleonów, zainspirował później Nietzschego do stworzenia teorii o panach i niewolnikach. Myślę, że warto się z tym zagadnieniem zapoznać w sposób bardziej przystępny, poprzez lekturę, niż uczyć się na pamięć regułki o filozofie z XIX wieku.
Ale “Zbrodnia i kara” to nie tylko teoria Raskolnikowa, to też, jak mamy w tytule zbrodnia, więc miłośnicy kryminałów znajdą tu coś dla siebie. To niesamowity opis Petersburga, który można porównywać z opisem Warszawy, dokonanych przez Prusa w “Lalce” czy opisem Paryża w “Nędznikach” Victora Hugo. To wspaniali, charakterystyczni bohaterowie. To tytułowa kara, czyli odpokutowanie swoich grzechów. To wędrówka przez najlepszą literaturę.
Później zrozumiałem, że jeśli czekać, aż wszyscy zmądrzeją, za długo to potrwa… Później zrozumiałem jeszcze, że tego nigdy nie będzie, że ludzie się nie zmienią i nikt ich nigdy nie przerobi, szkoda fatygi!
3. Bolesław Prus “Lalka”
“Lalkę” się lubi, albo nie. Do “Lalki” nie ma się stosunku “letniego”. O dziwo, spotkałam się z większą ilością lubiących “Lalkę” chłopaków, niż dziewczyn. O ile chłopcy sądzą, że “Lalka” jest wrażliwa, że wciągali się w grę miłosną pomiędzy Izabelą, a Stasiem Wokulskim, kibicując oczywiście Wokulskiemu, o tyle dziewczyny sądzą, że jest mdła i nudna. Ale jaka tam mdła i nudna! “Lalka” to wspaniała lektura, przedstawiająca nam wzorzec prawdziwego mężczyzny, który zabiega o względy swojej kobiety, która dla niego jest prawdziwą księżniczką – myślę, że właśnie dlatego chłopacy lubią “Lalkę”, bo widzą w niej prawdziwego, męskiego faceta. “Lalka” cały czas trzyma nas w emocjach, ściska za serce, a postać Izabeli Łęckiej prowokuje do dyskusji, a często nawet i kłótni. Ponadto opisany jest tutaj barwny świat studentów, eksperymentów, marzenia o tym, aby człowiek potrafił latać, ale też biedne Łazienki, miłosne rozczarowania. “Lalka” jest świetna, idealna na długie wieczory, wspaniała do analizy i dyskusji. Nie zniechęcajcie się łatką przypiętą tej lekturze. A jeśli dalej Was nie przekonałam, wejdźcie na facebookowy profil Stasia Wokulskiego, bo chyba warto poznać takich charakter, prawda?
Ile razy mężczyzna patrzy na kobietę, szatan zakłada mu różowe okulary.
4. Michaił Bułhakow “Mistrz i Małgorzata”
Jedna z ulubionych książek Tanayah Czyta, zresztą nie ma się co dziwić. “Misztrz i Małgorzata” to chyba najbardziej lubiana przez uczniów książka. Ale nie każdy ma szansę, żeby zapoznać się z nią już w szkole (bo z tego co wiem, jest ona tylko na profilu humanistycznym, a więc z rozszerzonym polskim), dlatego warto do niej sięgnąć i samemu. Od zawsze interesowało Was, jak wyglądają diabły – co robią, jak się zachowują? A może lubicie koty i odrobinę magii? Jeżeli tak, to dobrze wybraliście. Książka opowiada o Mistrzu, który usilnie pracuje nad wydaniem książki i darzącej go gorącym uczuciem miłości, zresztą z wzajemnością, Małgorzacie. Ukazany jest tutaj magiczny, barwny świat diabłów, które mieszają się w ludzkie sprawy, scalają z sobą ich losy, a wszystko to owiane jest klimatem Rosji totalitarnej, gdzie usilnie pracuje się nad zniszczeniem człowieka, a wszystko ograniczone jest cenzurą i nic w rzeczywistości nie jest takie, jakie jest. Diabły są oczywiście brutalne, są psotne, są sprytne i błyskotliwe, a najbardziej lubiany z nich jest kot Behemot. Najmądrzejszy i najbardziej psotny, jak to kot. Behemot wsiada do pociągu i kupuje sobie bilet, następnie wysiada na przystanku, a przez cały ten czas, chodzi na dwóch łapach. Behemot rozmawia z człowiekiem, a za chwilę udaje zwykłego kota, mieszając ludziom w głowach. “Mistrz i Małgorzata” to z jednej strony lektura lekka, przyjemna, z drugiej strony ma głębokie, historyczne tło, nad którym warto się pochylić. Tej książki nie może zabraknąć w Waszej biblioteczce.
– Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!
Ani konduktorki, ani pasażerów nie zdziwiło to, co było najdziwniejsze – nie to więc, że kot pakuje się do tramwaju, to byłoby jeszcze pół biedy, ale to, że zamierza zapłacić za bilet!
5. Stanisław Wyspiański “Wesele”
Już na początku zdaję sobie sprawę z tego, że “Wesele” może się Wam nie spodobać, a to głównie dlatego, że go nie zrozumiecie. I nie myślcie, że jestem jakaś przemądrzała, czy coś, bo ja “Wesela” po pierwszy czytaniu też nie rozumiałam. Po drugim zapewne wiedziałabym z niego niewiele więcej. A wszystko tylko dlatego, że “Wesele” czytałam, nie znając kontekstu, nie analizując go, nie pochylając się nad nim. Już na pierwszej lekcji polskiego, kiedy omawialiśmy “Wesele” byłam książką zachwycona. Nauczycielka skrupulatnie opowiedziała nam o Lucjanie Rydlu (w tym zacytowała słynne powiedzenie: “Deszcz pada, pada, pada, Rydel gada, gada, gada”) i jego ślubie z Jadwigą Mikołajczykówną, a więc ślubie inteligenta, z chłopką. Nasza pani wspaniale opowiedziała nam o pięknym czasie XIX- wieku, kiedy wiejskie dziewczyny chodziły pod akademię, aby któryś chłopak z inteligencji namalował ich portret. Przez chwilę stawały się pięknymi, barwnymi modelkami, a po godzinie znów wracały na targ, na wieś, gonić kury, lepić ciasto na pierogi. Jednak ślub inteligenta z chłopką był wydarzeniem dość głośnym zarówno we wsi, jak i w mieście. Bo były to dwie zupełnie inne “nacje”, kompletnie się od siebie różniące, wręcz siebie nie rozumiejące. I tak w “Weselu” jest ukazana ta subtelna uwaga – np. Kiedy Pani Młoda mówi, że buciki ją trochę cisną, po czym Pan Młody, nie znając wiejskich obyczajów, każe jej je ściągnąć, na co pada znana wszystkim doskonale odpowiedź: “Trza być w butach na weselu”. Te różnice ukazane są nie tylko pomiędzy Panią Młodą, a Młodym Panem, ale też między Dziennikarzem, a Czepcem, Kliminą, a Radczynią. A do tego wszystkie dochodzą widma – m.in. Słynny Chochoł, Hetman czy Jakub Szela. A wszystko to owiane klimatem Polski XIX wieku, jednej z najwspanialszych, najbogatszych epok literackich, ze wspaniałym literackim dorobkiem – również tym poetyckim. To wtedy tworzył Kasprowicz, Tetmajer, słynny Przybyszewski i cała historia trójkąta Przybyszewski – Juel – Munch, która zresztą była przez malarza wykorzystywana w wielu cyklach m.in. Jealousy 1896 gdzie Munch sportretował Przybyszewskiego, Dagny i siebie.
Aż chciałabym wrócić do szkoły, żeby jeszcze raz studiować wspaniały, XIX- wieczny świat cyganerii.
Przyjdź, chochole,
Na Wesele,
Zapraszam cię ja, pan młody,
Wraz na gody
Do gospody!
6. William Shakespeare “Hamlet”
A “Hamleta” to chyba każdy zna, czy to z filmów, czy z książki, nie trzeba więc o nim wiele mówić. Pamiętam, że na naszej klasie zrobił on takie wrażenie, że na przerwach czytaliśmy na głos “Hamleta”, prześcigając się w rolach, których nie było wystarczająco do tylu osób. Ponadto z Hamletem znowu łączą nas różne spekulacje i skandale. No bo czy kochał on tę biedną Ofelię czy może kochał Horacjo? A może ich obydwu? Mimo ciekawego, ale odważnego stwierdzenia w drugiej wersji, ja stawiam na tą pierwszą. To musi być miłość piękna i piękna śmierć. Nie wiem czy znacie obraz Johna Everetta Millaisa “Ofelia”, ale warto się i z nim zapoznać, zawsze daje nam to inne spojrzenie na dramat.
A! No i nie wspomniałam o dziwnych stosunku Hamleta do swojej matki, wiecznym kompleksie Edypa, rozmowie, niczym z kochanką.
Poza tym Hamlet jest szalony, specyficzny, książę, artysta, warto go poznać i pokochać.
Hamleta polecam oczywiście w przekładzie Stanisława Barańczaka, jednego z naszych najlepszych poetów, dokładnego, ale barwnego i nienudnego tłumacza.
Hamlet. Nie trzeba ci było tak rozumieć; bo cnota nie daje się w stary nasz pień wszczepić tak, żebyśmy trącić nim przestali. Nie kochałem cię wcale.
Ofelia. Tem bardziej więc zostałam zawiedzioną.
Hamlet. Idź Waćpanna do klasztoru; na co ci mnożyć grzeszników? Ja sam jako tako jestem uczciwy, a przecież mógłbym sobie zarzucić takie rzeczy, że lepiejby było, gdyby mnie była matka na świat nie wydała. Jestem nadzwyczajnie dumny, mściwy, żądny władzy, więcej mam przywar, niż zdolności umysłowych do ich poznania, niż wyobraźni do dania o nich wyobrażenia i czasu do okazania ich w postępkach. Czego się takie figury tłuc mają pomiędzy ziemią i niebem? Jesteśmy
arcyhultaje, wszyscy bez wyjątku; żadnemu z nas nie ufaj. Idź prosto do klasztoru.
7. Gustav Flaubert “Pani Bovary”
“Pani Bovary” to nie gruba książka, za to ciekawa i wciągająca. Poznajemy w niej losy Emmy Bovary, która całymi dniami zaczytując się w lekturach, zaczyna marzyć o miłości, o bogatym towarzysko życiu, zupełnie niczym z książek. Tak poznajemy jej romanse, uczucia, namiętności. Falubert pokazuje nam upadek kobiety, już w chwili małżeństwa. Bo jak powiedział Mickiewicz “Małżeństwo to pierwsza śmierć kobiety”. Sam Falubert, oprócz słynnego powiedzenia “Pani Bovary to ja!” przestrzega, że czytanie tego nie będzie zabawą. W książce nie ma miejsca na refleksje autora, jest w niej tak porządny, jak jest bałaganiarski wszędzie indziej.
Poza tym “Pani Bovary” prawdopodobnie oparta jest na faktach – Flaubert obserwując małżeństwo, w którym kobieta wielokrotnie zdradzała męża, aż w końcu popełniła samobójstwo, opisał to również w książce. Podobno autor interesował się upadkiem moralnym kobiety już od wczesnej młodości, bo to właśnie w wieku 15 lat napisał swoje pierwsze dzieło, traktujące na ten temat – “Namiętność a cnota”.
Flaubert to oczywiście jeden z najwybitniejszych przedstawicieli literatury francuskiej, więc nie tyle warto, ale trzeba do niego sięgnąć.
Lubiła morze jedynie za jego burzliwość, a zieleń tylko wśród ruin. Z każdej rzeczy musiała wydobyć jakąś korzyść dla siebie i odrzucała jako zbędne to wszystko, co w danej chwili nie mogło być pokarmem dla jej serca.
8. Aleksander Kamiński “Kamienie na Szaniec”
Przyszedł czas na gimnazjum. “Kamienie na Szaniec” to niezwykle wzruszająca opowieść o trójce przyjaciół, których wojna zmusiła by porzucić dotychczasowe życie i walczyć o wolność Polski. Nie jest to książka jedynie dla gimnazjalistów, uważam, że każdy powinien ją przeczytać. W sposób prawdziwy, bo w końcu Alek, Rudy i Zośka istnieli naprawdę, przedstawia nam sposób walczenia z niemieckim okupantem. Pamiętam, że kiedy na lekcji polskiego nauczycielka pokazywała nam groby tej trójki młodych chłopaków, którym przyszło zginąć, zanim zaczęli oddychać pełnią piersią, wszyscy mieli łzy w oczach.
Ale przy okazji “Kamieni na szaniec” warto się również zapoznać z twórczością Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Jego wiersze, chociaż z początku mogą wydawać się trudne, po powolnym się w nie zagłębieniu okazują się całkiem przystępne i bolesne. Baczyński na szczęście napisał również cykl wierszy niezwiązanych z tematyką wojenną, a więc w wolnych chwilach możemy sobie uprzyjemnić czas wolny czytając takie wiersze jak np. “Biała magia” czy “Na moście w Avignon”.
Ambicji, i to mocnej ambicji, nigdy tym młodym ludziom nie brakowało.
9. Juliusz Słowacki “Balladyna”
Żeby było nieco mniej smutno, ale nie mniej krwawo, polecam “Balladynę”, która poniekąd jest już legendą literatury polskiej. “Balladyna” to jedna z moich ulubionych lektur w gimnazjum, ale do całego Słowackiego warto sięgać, tak samo jak do Mickiewicza czy Norwida. Ich wiersze nie dość, że są niezwykle prawdziwe i trudne, to kiedy spędzi się nad nimi wystarczająco dużo czasu, okazują się piękne i wyjątkowe. Uważam, że lepiej zapoznać się trzema naszymi wieszczami, i uważanym za czwartego, Norwidem, wcześniej, niż zwróci nam na to uwagę nauczycielka. Na lekcjach nie ma tego klimatu, a analiza zazwyczaj nudzi. A jeżeli nie lubicie wierszy, to sięgnijcie do biografii tych autorów, sporów pomiędzy nimi, ciekawostek. Takie zagłębienie się w literacki świat jest jedną z najpiękniejszych rzeczy na świecie.
Jeśli nie będę panią Kirkorową,
To będę pani Kirkorowej siostrą.
A tobie jutro trzeba wziąć się ostro
Do tych malinek, bo wiesz, że ja zawsze
Uprzedzam ciebie i mam pełny dzbanek.
10. Henryk Sienkiewicz “W pustyni i puszczy”
Czy ktoś jeszcze nie zna historii Stasia i Nel? Czytałam w “Pustyni i w puszczy w ferie” i pamiętam, jak opisywałam każdy rozdział w swoim pamiętniku, takie na mnie wrażenie wywarła ta książka. Dzisiaj zapewne niewiele z niej pamiętam, ale może i warto ją sobie odświeżyć? Film oczywiście widziałam z milion razy, co nie przeszkadza zobaczeniu go po raz milion pierwszy Wspaniały klimat Sahary, dwójka odważnych dzieci, a do tego nutka dramatyzmu. Czego chcieć więcej?
Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy (…) to jest zły uczynek (…). Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy.
Na Sienkiewiczu zamykam swoją listę dziesięciu najlepszych lektur szkolnych. Oczywiście mogłabym dorzucić jeszcze kilka, ale szczerze mówiąc, im dalej poza liceum się wysuwała, tym większe miałam kłopoty z przypomnieniem sobie lektur. Pamiętam jeszcze “Opium w rosole” Małgorzaty Musierowicz czytany w gimnazjum, który skutecznie obrzydziła mi nauczycielka ciężką kartkówką z treści lektury.
No dobrze, ja już pogadała, teraz czas na Was. Jakie są Wasze ulubione lektury szkolne? Które się Wam najmniej podobają? Wracacie czasem do nich?
Mam nadzieję, że ten rok szkolny będzie dla Was fantastyczną przygodą przez świat wielkiej literatury.
oprócz “Chłopów” wszystkie popieram.
Widzę, że w naszych zestawieniach zdecydowałyśmy się na podobne książki! Ale u mnie ze względu na liczbę kilka nie występuje, nie ma tam Wesela i W pustyni i puszczy oraz jeszcze kilku, niestety nie polubiliśmy się tak szczególnie, by o nich wspominać! Ale Zbrodnie i Karę masz więc I jest też Mistrz i Małgośka, uwielbiam!
Oo, właśnie przeczytałam Twój wpis. Świetne lektury Mogłabym też dać “Dżumę” zamiast np. “Wesela”, ale jednak uwielbiam XIX wiek i jego literaturę, polskich twórców “Dżuma” jednak jest w mojej pamięci, bo to świetna książka!
O lekturze z podpunktu siódmego nigdy nie słyszałem… Niektóre książki z tej listy nigdy nie trafiłby na moje top 10, niemniej jednak za Hamletem i Balladyną jestem całym sercem
Prawie ze wszystkim się zgadzam Nie lubiłam tylko “W pustyni i w puszczy”, nudziła mnie. No i nie lubię wierszy Słowackiego, bo ja jestem team Mickiewicz Ale “Balladyna” jest okej
“Mistrz i Małgorzata”
Team Mickiewicz A ja w zasadzie jestem team Mickiewicz i team Słowacki, obu lubię, cenię
Hehe, nie ma tak, musisz się określić (żartuję oczywiście) Ja ogólnie nie przepadam za romantyzmem, ale jeśli już, to Mickiewicz mnie czasem chwyta za serducho. “Liryki lozańskie” na przykład
“Liryki lozańskie” są piękne – “Polały się łzy me czyste rzęsiste, za me dzieciństwo sielskie, anielskie (…)”
To prawda I głównie to mnie rusza, jeśli chodzi o Mickiewicza. Mnie się w ogóle lektury szkolne zaczęły podobać tak od pozytywizmu wzwyż
Przeczytałam wszystkie i uważam, że każdy powinien znać te dzieła.
Dokładnie tak!
Miłość do “Lalki” była i jest wielka Podobnie mam z “Balladyną”, która do dzisiaj robi na mnie ogromne wrażenie. Sama dorzuciłabym do takiego zestawienia “Dziady II”
Całe “Dziady” są cudowne!
Trzecią część doceniłam dopiero dwa lata temu
Lepiej późno, niż wcale!
Ja mam trochę inne ulubione lektury. Literatury rosyjskiej nie mogę polubić choć próbowałam na wszelkie sposoby, więc “Zbrodnia i kara” do wykreślenia. Kocham “nad Niemnem” i całą Trylogię Sienkiewicza. Jako lekturę obowiązkową i genialną uważam “Hamleta”. “Kamienie na szaniec” jak najbardziej TAK, dorzuciłabym tam jeszcze “Szkice spod Monte Casino”. “Dziady” też na TAK. I cały Słowacki. I jeszcze Mrożek – “Tango” zwłaszcza.
Ja nie miałam ani “Nad Niemnem” ani trylogii Sienkiewicza jako lektury Ale na pewno przeczytam! A Mrożek jest świetny
Uwielbiam “Lalkę” ♥
Ja też!
No nie mogę się nadziwić, bo opisałaś prawie wszystkie moje ulubione lektury z lat szkolnych! Wszystkie oprócz jednej, wymieniłbym tylko “W pustyni i puszczy” na “Dżumę”. Ale pod pozostałymi podpisuję wszystkim czym się da!
“Dżuma” też mi się bardzo podobała, czytaliśmy ją w 1LO, świetna!
Świetny zestaw lektur! Choć brakuje mi tu “Dziadów” Mickiewcza, “Kordiana” Słowackiego, “Roku 1984” Orwella i “Tanga” Mrożka -wszystkie licealne lektury.
Jeszcze niestety muszę przyznać, że nie podzielam zachwytu nad “Chłopami” i “Lalką”, ale po prostu temat Wokulskiego był na każdej lekcji i to nieciekawy, bo pani nam po prostu tłumaczyła pod jaki temat rozprawki można dać jego losy -ale cóż, kto się spodziewa bardzo ciekawego opracowania każdej lektury na mat-fizie XD Właśnie, my -jako podstawa, nie mieliśmy “Mistrza…” ale czytałam i również jestem zachwycona! Ale to książka na pewno nie do jednokrotnego przeczytania, bo za każdy m razem można tam znaleźć nowe treści. Trochę się rozpisałam w tym komentarzu, za co najmocniej przepraszam! (może to znak, by samej popełnić taką ścianę tekstu na temat lektur..?)
PS “Wesele” to chyba lektura, którą doceniłam najbardziej, Wyspiański jest geniuszem, ale zachwyciłam się nim dopiero, gdy utwór przeczytałam po raz drugi w klasie maturalnej
Masz rację, Wyspiański to geniusz, co jeszcze bardziej podkreśla fakt, że w jego czasach nikt nie zrozumiał “Wesela”! Ludzie, zamiast się przerazić, zaczęli bić brawo i śmiać się. Gdybym miała w tytule 15, to na pewno dorzuciłabym “Dziady”, “Kordiana”, “Dżumę” itd. Ale ograniczyłam się do 10, poruszając jeszcze temat gimnazjum i podstawówki – bo przecież i tam były świetne lektury, a jakie ważne dla naszego czytelnictwa. Bardzo się cieszę, że mimo swojego profilu w liceum, nie podchodziłaś do polskiego ze strachem lub/i z obrzydzeniem, bo nie znam nikogo z mojego rocznika, kto z mat-fiza nie śmiałby się z polskiego! I bardzo się cieszę, że się tak rozpisałaś – takie komentarze są najlepsze!
Polecam wpis o autorze Lalki niedocenianym Bolesławie: http://wp.me/p59KuC-I i Orzeszkowej: http://wp.me/p59KuC-C pozdrawiam,
Z chęcią przeczytam
daicie 2o książek które wam weszły w pamieć
20 może nie wymienię, ale bez wątpienia: “Mistrz i Małgorzata”, “Chłopi”, “Zbrodnia i kara”, “Dziady”, “Kordian”, “W pustyni i w puszczy”, “Lalka”, “Zdążyć przed Panem Bogiem”, “Cudzoziemka”, “Pani Bovary”, “Wesele”, “Imię róży”, “Dżuma”, “Kamienie na szaniec”
Osobiście jeszcze uwielbiam Dziady, a cała lista bardzo trafna. Oczywiście po drodze jest jeszcze wiele poezji, ale lista miałaby wtedy trzy razy więcej pozycji. Z podstawówkowych lektur dodam od siebie jeszcze “O psie, który jeździł koleją” i “Chłopcy z placu broni”. Jakże płakałam przy zakończeniu obu, ale mimo tego były to piękne książki
Masz rację, te podstawówkowe są świetne! Nie wspominając już przecież, tak jak powiedziałaś, o poezji.
Cieszę się, że trafiłam w Twój gust!