Wilkie Collins “Basil” – czyli spotkanie z niepopularną klasyką

“Basil” był mi mocno polecany jako najlepsza książka Wilkiego Collinsa. Jako że był to autor, którego twórczości nie znałam, z radością po nią sięgnęłam. Dotychczas miałam do czynienia tylko z jedną jego książką, którą napisał wspólnie z Charlesem Dickensem – “Bez wyjścia“. Ta powieść średnio przypadła mi do gustu, ale to mnie nie zniechęciło. Wręcz przeciwnie – poczułam jeszcze większą chęć, by poznać twórczość samego Collinsa. Tak też się stało, dlatego dziś zapraszam Was na recenzję “Basil”.

Basil“Basil” – czyli pierwsze spotkanie z Wilkie Collinsem

Tytułowy Basil jest potomkiem arystokratycznego rodu i aspirującym pisarzem romansów. Wychowuje się i dorasta w rodzinie pełnej zasad, gdzie honor i duma przekładane są ponad wszystko. Pewnego razu jadąc miejskim omnibusem Basil spotyka dziewczynę – piękną, ciemnooką i… niedostępną. Mając skłonności ku romantyzmowi, zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia… Podąża za swoją wybranką chcąc odkryć kilka faktów o niej. Wkrótce dowiaduje się, że dziewczyna, którą sobie upodobał, jest córką kupca. To mogłoby się zdawać nie lada przeszkodą, gdyż ich ewentualny związek wywołałby skandal i spowodował utratę dobrego imienia rodziny. Basil się jednak nie poddaje – zakochany odkłada na bok myśli o ojcowskim gniewie i podąża za swoimi marzeniami, które noszą imię Margaret.
Młody i naiwny Basil nie wie jednak, jakie tajemnice skrywa rodzina jego wybranki…
Czy uda mu się pozyskać jej serce? Jak potoczą się losy głównego bohatera? Jakie rodzinne tajemnice wyjdą na jaw? Kim tak naprawdę jest Margaret?

Wilkie Collins – mistrz kryminału i portretów psychologicznych?

Ta książka ma w sobie wszystko, czego potrzeba dobremu klasykowi: miłość, intrygę kryminalną i niezwykle realistycznie oddane charaktery bohaterów. A jednak nie wszystko zagrało tak, jak powinno. Tytułowy Basil, który jest jednocześnie narratorem powieści, jest bohaterem niezwykle naiwnym i w swych postępowaniach infantylnym, choć nie można odjąć mu tego, że stara się zachować tak, jak na prawdziwego dżentelmena przystało – honorowo względem damy. To właśnie dlatego tak bardzo ciężko było mi go polubić i nie odczuwałam względem niego żalu, kiedy znalazł się w trudnej sytuacji. Byłam ciekawa rozwinięcia akcji, a jednak nie żywiłam do bohatera głębszych uczuć. Muszę przyznać, że o wiele bardziej cenię powieści, gdzie czytelnik może się zżyć z bohaterem lub wręcz z nim utożsamiać.

Oddam jednak ukłon w stronę zagadki kryminalnej, która została bardzo dobrze skonstruowana i opowiedziana. Całość przypominała mi finałowe sceny “Bez wyjścia”. Wilkie Collins przedstawia czytelnikom wspaniale odmalowane portrety psychologiczne swoich bohaterów – poznajemy wachlarz charakterów, których możemy kochać lub nienawidzić, współczuć im, kibicować albo też wręcz przeciwnie – żądać sprawiedliwego.

“Basil” to dobra powieść, która zachęciła mnie do poznania innych dzieł autora. Nie uznałabym jej jednak za wybitną. Na samym początku akcja rozwija się bardzo powoli, co może nieco znudzić czytelnika, ale od połowy powieści nabiera niesamowitego tempa. Jak sami widzicie, mam mieszane uczucia względem tej książki. Dużo mnie w niej zachwyciło, ale też nie mało rozczarowało. A jednak zawsze będę powtarzać: nie ma to jak klasyka!

Z pozdrowieniami,
Kasia

 

Share: