Walka człowieka o bycie człowiekiem
Zbigniew Niedźwiecki Ravicz był autorem kompletnie mi nieznanym, dlatego kiedy dostałam na urodziny jego “Grzech Przemilczenia”, nie miałam pojęcia czego się po autorze spodziewać. Okładka, ani opis książki też nie pomagały, bo nie znalazłam tam wielu wskazówek, co do fabuły, dlatego nie pozostało mi nic, jak czytać. A muszę przyznać, że do książki podchodziłam z pewną rezerwą i obawą, jak zawsze, do czegoś nieznanego. Z kolejnymi stronami coraz bardziej się jednak uspokajałam, bo jak zapewnia nas wydawnictwo “to zestaw, który gwarantuje, że niełatwo rozstać się z książką wcześniej niż nad ranem…”. Miałam być urzeczona, miałam zaniemówić, dlatego brnęłam przez kolejne strony, coraz bardziej zanurzając się w historii Miłosza.
Życie to zdanie, które zaczyna się od znaku zapytania, a kończy się wykrzyknikiem. Z chwilą narodzin pyta: “Kim będziesz”. Z ostatnim tchnieniem stwierdza: “Otóż kim się okazałeś!”.
Śpiesz się człowieku! Bo nie wiesz, ile masz czasu pomiędzy jednym a drugim; pomiędzy kolebką a grobem.
Akcja powieści osadzona jest w latach 80′. Miłosz jest siedemnastoletnim chłopcem, który przebywa w zakładzie poprawczym. Na swoim koncie ma niejedną już bójkę, kradzież, aż w końcu próbę zabójstwa, dlatego określa się go mianem niebezpiecznego dla otoczenia. Wszystko to jednak nie bierze się znikąd. Trudne dzieciństwo zmusza chłopca, aby w ramach większego lub mniejszego przypadku uciekał się do zbrodni, obracał się w złym towarzystwie, próbując zapewnić jakikolwiek byt i bezpieczeństwo sobie i swojemu rodzeństwu. Ale czy to w ogóle jest możliwe w takiej sytuacji, w jakiej dzieci się znalazły? Ich ojciec to alkoholik, a do tego brutal. Znęca się nie tylko na swoją żoną, którą niejednokrotnie katuje do nieprzytomności, ale i nad dziećmi, których nienawidzi, które żona powinna była “wyskrobać” – szczególnie Miłosza. Miłosz wbrew sobie odkrywa iskierkę buntu, która zakiełkowała w jego sercu i ze śmiałością, a jednocześnie swoistą nieświadomością swoich czynów wykorzystuje ją, sprzeciwiając się ojcu. Zbigniew Niedźwiecki Ravicz nie oszczędza swoich czytelników, naturalistycznie pokazując im okrucieństwo ojca wobec synów.
Chwyciwszy świeżego racucha, obrócił się w stronę okna i zaczął apetycznie przeżuwać pierwszego kęsa, gdy ciasto utknęło mu w gardle. O mało nie udławił się na widok rzeczywistości, która rozgrywała się przed jego oczami.
Środkiem jezdni biegł chłopiec – jego młodszy brat – a tuż za nim, za jego plecami sunęła ogromna ciężarówka. Samochód gwałtownie zahamował przed biegnącym, uderzając zderzakiem w plecy chłopczyka. Darek przewrócił się na ziemię, lecz poderwawszy się na nogi, znów puścił się do przodu. Ciężarówka dopędziła go jednak; nastąpił ten sam zgrzyt hamulców i dzieciak leżał twarzą wzdłuż jezdni. Kolejne natarcie nie było już tak precyzyjne. Samochód wyhamował dopiero nad dzieckiem. Darek od pasa w dół znalazł się pod maską pojazdu. (…) Przez parę kolejnych sekund dzieciak nie podnosił się z jezdni. Nie było nawet pewności, co mu się stało, czy jest przytomny. W tym czasie kierowca – ojciec – wyprzęglił silnik i wcisnął do końca pedał gazu na jałowym biegu. Ciężarówka ogłuszająco zawyła nad głową przerażonego malca, gdy usiłował wygramolić się spod maski. (…) Po kilku metrak zderzak po raz kolejny trafia go w plecy. Darek potyka się i upada, usiłując biec na czworakach. (…)
Z pewnością wydaje się Wam to nie tyle okrutne, a wręcz okropne, ale takich opisów w książce jest o wiele więcej. Opisów, katowanego do nieprzytomności kablem Miłosza, ocierającego mu krwawiącą głowę Darka. Opisów ojca, topiącego małe kocięta, a następnie swoich synów w tej samej wodzie z wciąż unoszącymi się ciałami zwierząt na powierzchni wody, łaskoczącymi krótkimi jeszcze ogonami nosy chłopców, pchającymi się do ich ust. Opisów niepokonalnej bezsilności i samotności.
Darek zapytał wówczas:
– Czy są tabletki, po których można spać pięćdziesiąt lat?
– Dlaczego chciałbyś spać tak długo?
– Bo może wtedy stałbym się inny…
“Grzechem Przemilczenia” Niedźwiecki Ravicz apeluje do swoich czytelników, o otworzenie oczu i nastawienie uszu (podobnie, jak robi to Miłoszewski swoim “Gniewem”, dlatego nie bądźcie obojętni). Krzywda jest wszechobecna, wciąż dzieje się wokół nas. Tych, których określamy mianem “huliganów” powinniśmy postrzegać jako ofiary, jako osoby, potrzebujące naszej pomocy. Autor pokazuje nam, że zakład poprawczy dla tak młodego chłopaka to nie pomoc, to nie “wyeliminowanie szkodliwej, niebezpiecznej jednostki ze społeczeństwa”, a często zesłanie go na pewną śmierć, na zniszczenie. W poprawczaku Miłosz poznaje bowiem dusze tak samo zagubione, jak on – bezsilne, słabe i zmęczone aktami przemocy, której są poddawane, ale i katów, stręczycieli, którzy próbują zamienić go w jednego z nich. Musi upłynąć dużo czasu, nim Miłosz dotrze do miejsca, znajdzie w życiu cel, który pozwoli mu znów być chłopcem w jego wieku – nie przestępcą, nie uciekinierem, a siedemnastolatkiem. Bardzo trafne jest porównanie bohatera do kierowcy, który zjechał z autostrady niewłaściwym zjazdem, który musi długo czekać, aż dojedzie do kolejnego rozwidlenia, bo przecież nie może od razu zawrócić. Musi iść przed siebie – odważnie i bez zatrzymywania się, aby w końcu dotrzeć do celu.
Chociaż postrzegany jest jako “zagrażający życiu”, Miłosz jest wrażliwy, a “Grzech Przemilczenia” to historia wielkiej, wyjątkowej miłości. To historia walki człowieka, aby móc ponownie stać się człowiekiem. Walki o siebie i o innych, o wolność, o szansę, o nadzieję.
– Człowiek, aby żyć, musi mieć powód – odparł – a ja straciłem ten powód, ten powód opuścił mnie. Nawet gdybym prosił o łaskę i tak mnie nie ułaskawią. Nic nie ocali człowiekowi życia, jeśli ten człowiek nie ma w sobie woli życia. Wiem o tym na pewno i dlatego o nic nie proszę.
Autor doskonale wykreował bohaterów, nadając im prawdziwe, ludzkie rysy, ludzkie problemy. Nadając im życie. Warto też dodać, że samo imię głównego bohatera jest nieprzypadkowe. Historia Miłosza porusza, zapiera dech w piersiach. Człowiek nie myśli o niczym innym, jak tylko o tym, aby chłopcu w końcu się udało. Ale przecież życie rzuca nam tyle kłód pod nogi. Czy to takie łatwe? Co stanie się z Miłoszem? Jakiego wyboru dokona?
To książka idealna na każdy czas. To lektura wyśmienita, doskonała, poruszająca serca.
– Ostatnio rozmyślałem nad swoim życiem – powiedział. – I wiesz, do jakich wniosków doszedłem? Że śmierć od życia różni się głównie długością trwania.
– Rozumiem, śmierć trwa chwilkę. Masz na myśli, że jest krótka, tak? – odparła Ramona, usiłując dociec, o co mu idzie.
– Nie, moja słodka, śmierć jest wieczna, a życie jest krótkie.
Ja się trochę boję takich książek, bo one bolą
Oj boli bardzo, ale przecież to takie piękne!
Wow, ale to mocno brzmi! Brzmi jak coś, co warto przeczytać, choć boli od tego brzuch.
Oj, boli – brzuch, serce, głowa. Wszystko! Ale warto przeczytać
[…] Walka człowieka o bycie człowiekiem – czyli Niebieska Papużka o mało znanej, a ciekawej i mocnej powieści. […]
Zdecydowanie mój numer jeden ,zaliczona do ULUBIONYCH
POLECAM !!!