Gabriel Garcia Marquez “Dwanaście opowiadań tułaczych”
Gabriela Garcii Marqueza nie trzeba przedstawiać nikomu. Jest to pisarz znany, podziwiany na całym świecie i uhonorowany rozmaitymi nagrodami (wśród nich Noblem z 1982 roku za – tu posłużę się cytatem – „powieści i opowiadania, w których fantazja i realizm łączą się w złożony świat poezji, odzwierciedlającej życie i konflikty całego kontynentu”). Rzeczywiście czytając Marqueza można przenieść się w niesamowity iberoamerykański świat.
Będąc po lekturze “Rzeczy o mych smutnych dziwkach” byłam niezwykle ciekawa kolejnego dzieła wybitnego pisarza. Muszę przyznać, że będąc nieco odrzuconą przez doznania miłosnego starszego mężczyzny z “Rzeczy”, tu Marquez ponownie zawładnął moim sercem.
Dwanaście opowiadań ze stolic Europy
“Dwanaście opowiadań tułaczych” jest serią dwunastu opowiadań, które pisarz stworzył podróżując po stolicach Europy – Rzym, Paryż, Wiedeń, Madryt, Barcelona i nie tylko. Marquez po raz kolejny wprowadza nas w niesamowity świat Karaibów. Stwarza nietuzinkowych bohaterów, opisując wszystko, co ich otacza pięknym, kwiecistym językiem, który pomimo swej górnolotności (bo trzeba przyznać, że nie jest to język przypadkowego przechodnia) nie nudzi, a patos nie odbiera książce treści.
Dzieł Marqueza nie da się streścić w kilku zdaniach. Nie mówię tutaj o samych “Opowiadaniach”, ale też o innych utworach. Marqueza trzeba poznać, by móc się dać wciągnąć w niezwykły świat, który dla nas przygotował.
Dla “Dwunastu opowiadań tułaczych” Marquez napisał niesamowitą przedmowę, w której opowiada różne anegdoty, które towarzyszyły mu przy stwarzaniu dzieła (między innymi to jak zgubił zeszyt z wszystkimi utworami, przetrząsnął z rodziną cały dom, a nawet podejrzewał służbę. Niespokojnym od razu zdradzę, ze zeszyt w końcu się znalazł, dzięki czemu możemy dzisiaj czytać “Opowiadania tułacze”).
Opowiadania magiczne i metafizyczne
Opowiadania różnią się od siebie tematem – w niektórych głównym wątkiem jest miłość, w innych wędrówka, życie poszczególnych bohaterów, czy nawet cud. W opowiadaniu “Święta” Marquez zręcznie balansuje pomiędzy realizmem magicznym, a metafizyką. Muszę przyznać, że to jedno z moich ulubionych opowiadań.
Innym metafizycznym utworem jest perełka o nazwie “Strachy sierpniowe”, opowiadające historię pewnego zamku w Toskanii i krwawego morderstwa tam popełnionego.
“Tramontana” i “Szczęśliwe lato pani Forbes” spodobały mi się szczególnie przez wzgląd na morski świat.
“Szczęśliwe lato Pani Forbes” opowiada historię dwóch karaibskich chłopców i ich europejskiej guwernantki. Już niegdyś pokochałam Marqueza za zdanie o wydawanych przez człowieka silnych wiatrach, ale moje zamiłowanie do jego sposobu opisywania świata osiągnęło szczyt, kiedy przeczytałam, że Pani Forbes pachniała “małpimi siuśkami”, taki był bowiem zapach cywilizacji. Pani Forbes jest Europejką, kobietą posiadającą swoje zasady, wychowującą powierzonych jej chłopców twardą ręką. Wszystko powoli się zaczyna zmieniać, kiedy na drzwiach wejściowych z domu zostaje powieszony wąż morski – muarena helena. Marquez opowiada o tragedii samotnej i nieszczęśliwej kobiety, obserwowanej przed dwóch niedojrzałych jeszcze chłopców.
“Tramontana” jest z kolei opisem silnego żywiołu, który pomimo swej śmiertelnej mocy i siły, uwodzi ludzi, kusi ich, by wyszli z bezpiecznego miejsca, z azylu i zbliżyli się do niego, poznali go.
Poza tym w zbiorze opowiadań znajdują się jeszcze takie utwory jak:
“Szczęśliwej podróży, panie Prezydencie”, “Samolot śpiącej królewny”, “Śnię na zamówienie”, “Siedemnastu zatrutych Anglików”, “Światło jest jak woda”, “Ślad twojej krwi na śniegu” czy “Maria dos Prazeres”.