Fannie Flagg “Powrót do Whistle Stop” – kontynuacja kultowej powieści

“Powrót do Whistle Stop” to kontynuacja kultowych “Smażonych zielonych pomidorów”, które zawładnęły moim sercem w czasach liceum. Od tego momentu praktycznie w każde lato czytam tę książkę – bo tak właśnie mi się ona kojarzy: z latem! Nie wyobrażam sobie, bym mogła ją czytać w jakąkolwiek inną porę roku. Jest świetna – błyskotliwa, mądra, podnosząca na duchu.

“Smażone zielone pomidory” zostały wydane w 1987 r. (1997 r. w Polsce), “Powrót do Whistle Stop” natomiast w 2020 r. (2021 r. w Polsce).  Te dwie powieści dzieli wszystko – między innymi szmat czasu i warsztat pisarski autorki (pierwsza książka została wydana przez niedoświadczoną jeszcze autorkę; druga przez jedną z najbardziej rozpoznawalnych i czytanych pisarek na świecie). Kiedy się dowiedziałam, że wychodzi kontynuacja mojej ukochanej powieści, byłam bardzo podekscytowana. Starałam się jednak zachować choć odrobinę zdrowego rozsądku, będąc pewną, że kontynuacja jest czymś zupełnie innym. Ostatecznie do lektury podeszłam z dystansem. Czy słusznie? Sprawdźcie poniżej!

“Powrót do Whistle Stop” – z powrotem na starych śmieciach!

Powrót do Whistle StopPowrót do Whistle Stop po raz pierwszy od tak długiego czasu, nie będzie dla Was niesamowitym przeżyciem, tak, jak nie był dla Kikutka. Pamiętacie chłopca bez ręki, którego Idgie wychowała na niezłego twardziela? Teraz poznacie go jako uroczego starszego pana, któremu nie brak poczucia humoru!

Kawiarnia została zamknięta, stacja kolejowa przestała działać, mieszkańcy miasteczka wyjechali w różne zakątki kraju. Nic nie jest już takie, jak było kiedyś, a wszelkim wspomnieniom towarzyszy natarczywie uczucie nostalgii. Błądząc myślami coraz częściej w stronę przeszłości, Bud Threadgood, emerytowany weterynarz, po latach postanawia odwiedzić swoje rodzinne miasto. Przebywający w domu starców Bud, krótko mówiąc, daje drapaka. Wybiera się w podróż do miejsca, które niegdyś było jego arkadią – miejsca, w którym wszyscy byli szczęśliwi.

Po wielu latach na jaw wychodzi wiele tajemnic (jak np. hazardowe grzeszki Idgie), a pragnienie czytelnika zostaje nasycone dodatkowymi epizodami z życia ulubionych bohaterów. W kontynuacji “Smażonych zielonych pomidorów” nie mogło oczywiście zabraknąć przebojowej bohaterki – Evelyn Couch. Wziąwszy sobie do serca rady Ninny, Evelyn chwyta byka za rogi i w końcu znajduje odpowiedni ster do swojego życia. Kto wie, być może jeszcze odegra jakąś ważną rolę w życiu nowego pokolenia Threadgoodów?

Kontynuacja równie dobra, jak oryginał?

Powrót do Whistle StopWspomniałam już wyżej, że te powieści dzieli szmat czasu i doświadczenie autorki. Szczególnie to drugie jest wyczuwalne podczas lektury. Fannie Flagg przez lata wykształciła swój niepowtarzalny styl, który zachwyca miliony czytelników na całym świecie. W tym przypadku mocno widać różnicę pomiędzy “Smażonymi zielonymi pomidorami”, a “Powrotem do Whistle Stop” – ale w mojej opinii na niekorzyść tej drugiej powieść. “Powrót do Whistle Stop” to powieść bardziej banalna, bardziej spłycona i nie chwytająca już tak bardzo za serce. Fabuła jest łatwiejsza, a bohaterom wszystko idzie jak “z płatka”. Nowe pokolenie, które wyszło spod pióra Flagg nie jest też tak czarujące, jak stara dobra Idgie, Duży George czy Dot Wells. A właśnie, skoro Dot została już wywołana do tablicy, to nie omieszkam Was poinformować, że w kontynuacji jest wciąż obecna, choć z czasem newsy z gazety przejdą w e-maile, co jest smutnym znakiem czasów…

“Powrót do Whistle Stop” czytałam świeżo po ponownej lekturze pierwszej części, dlatego z niesmakiem wyłapałam dwa większe błędy w fabule. Nie należę do bardzo spostrzegawczych czytelników i podczas gdy ja płynęłam przez kolejne części “Haryy’ego Pottera” bez zastanowienia, mój narzeczony co rusz wynajdował jakieś sprzeczności. W tym przypadku było jednak o wiele inaczej… co oznacza, że były to dość poważne zaniedbania w stosunku do oryginału! Muszę również wspomnieć o tym, że momentami styl wypowiedzi poszczególnych bohaterów wydawał mi się zupełnie inny od tego, jak mówili w pierwszej części!

Nie mogę powiedzieć, że zawiodłam się na tej kontynuacji, ponieważ z rozsądku podeszłam do niej z dystansem i nie miałam względem niej żadnych oczekiwań. Potraktowałam ją jako ciekawostkę i tak też polecam Wam ją przeczytać; rozdzielić poniekąd te dwie fabuły, sercem pozostając cały czas przy “Smażonych zielonych pomidorach”.

To już nie to samo – to nie te czasy, nie ci bohaterowie, ale milo było razem z nimi powspominać.

Z pozdrowieniami,
Kasia

Share: