Richard Flannagan “Żywe morze snów na jawie” – o byciu człowiekiem
“Żywe morze snów na jawie” to druga książka Richarda Flannagana, po którą sięgam (sprawdź również moją recenzję “Pierwszej osoby“). Byłam jej bardzo ciekawa, ze względu na tematykę, którą porusza. Autor zgrabnie przeplata z fabułą problemy współczesnego świata, pobudzając czytelników do refleksji. To taka powieść, w której każdy z nas ma szansę dojrzeć cząstkę siebie, utożsamić się z bohaterami i ich uczuciami. Jest przejmująco smutna i pod pewnym względem niewygodna, bo każe nam szeroko otworzyć oczy.
“Żywe morze snów na jawie” – o świecie, który umiera
Anna, Terzo i Tommy czuwają przy szpitalnym łóżku umierającej matki. Anna jest spełnioną architektką, choć nie pozbawioną problemów w prywatnym życiu. Terzo również realizuje się w pracy, jako rekin finansowy. Tommy, jako jedyny z nich, ma ambicje niespełnionego malarza i dorabia jako rybak. Pośrodku tego grona znajduje się Francie – ich matka. Pomimo tego, że kobieta pogodziła się ze śmiercią i jest gotowa odejść, oni chcą utrzymać ją przy życiu za wszelką cenę. Bo w końcu, jak powtarzają, życie jest najważniejsze – tylko to się liczy… Czuwając przy matce zastanawiają się, ile tak naprawdę wiedzą o niej i jej życiu. Jakie uczucia do niej żywią?
W tym samym czasie każde z rodzeństwa boryka się z własnymi problemami. Pewnego dnia Anna odkrywa, że ot tak zniknął jeden z jej palców u dłoni. Za jakiś czas znika kolano i zaczyna czuć się niewidzialną dla świata. Później znikają inni ludzie. Nikt już nie zauważa jej i problemów, które ją dręczą.
Gdy dzieje się to wszystko Australię trawią pożary. Ludzie opuszczają swoje domy, zwierzęta giną, a social media zalewa fala fake newsów.
Powieść, która porusza ważne tematy
“Żywe morze snów na jawie” to powieść o rodzinie, która łączy się ponownie w obliczu katastrofy. Choroba matki z jednej strony ich przytłacza i pragną się poddać, czują obrzydzenie i wstręt; z drugiej zaś są zobowiązani do walki i opieki nad matką. Pragną stać na straży obrony życia – za wszelką cenę. Ale czy mają do tego prawo? Dlaczego nie pozwolą odejść Francie z godnością, dopóki jeszcze ją na nią stać?
Świat w którym żyjemy rozpada się i wymiera – z naszej winy. Australia staje się piekłem, inne kraje są trawione przez wojny, ludzie borykają się z własnymi demonami. Ucieczki szukają w mediach społecznościowych, poszukując idealnego życia. Oglądają zdjęcia na Instagramie i śnią o lepszym świecie, coraz bardziej niszcząc swój własny.
Richard Flanagan na przykładzie tej historii rodzinnej zadaje czytelnikowi ważne pytania i zmusza do refleksji nad nimi. Każe się obudzić i wziąć sprawy w swoje ręce, póki jest jeszcze na to czas.
To powieść, z której epatuje przejmujący smutek. Myślę, że każdy z czytelników odnalazłby w niej uczucia, które sam w sobie kryje.