Louisa May Alcott “Pod krzewami bzu” – opowieść o chłopcu z cyrku

“Pod krzewami bzu” to kolejna powieść Louisy May Alcott, która trafiła w moje ręce. Po przeczytaniu “Małych kobietek” rozkochałam się w książkach tej autorki, choć nie wszystkie podobały mi się jednakowo. “Pod krzewami bzu” to jednak wspaniała historia, która rozgrzeje Wasze serca w ten zimowy czas. Muszę przyznać, że ten tytuł razem właśnie z “Małymi kobietkami” staje u mnie na podium. Nie mogło być inaczej, skoro bohaterem jest w niej mały chłopiec i pewien niezwykle utalentowany pudel! A ja do pudli, musicie wiedzieć, mam ogromny sentyment – takiej rasy był bowiem mój ukochany piesek w dzieciństwie.

“Pod krzewami bzu” – opowieść o chłopcu z cyrku

Pod krzewami bzuPewnego dnia Bab i Betty Moss organizują przyjęcie dla lalek – jest herbatka, pyszne ciasto i piękna zastawa. To prawdziwa uczta i niemalże idealny przepis na spędzenie popołudnia… Tę sielską atmosferę przerywa jednak pojawienie się nieproszonego gościa. Kiedy pudel wbiega między lalki dziewczynek i porywa ze stołu ciasto, są przerażone, ale i zafascynowane. Boją się, że pies je zaatakuje, więc próbują trzymać dystans… ale z drugiej strony zamierają z wrażenia, gdy ten oddala się na dwóch łapkach, niczym akrobata! Patrzą na niego oniemiałe! Skąd on się wziął i kiedy do nich wróci? Czy ma właściciela?

Sprawa wyjaśnia się, kiedy dziewczynki zapoznają się z Benem – chłopcem z cyrku. Wymęczony i głodny Ben niesie za sobą smutną historię. Choć nie potrafi czytać, doskonały jest w opiece nad końmi czy wspinaczce po drzewach. Uciekając z cyrku razem z psem Sancho, zostaje niemalże sam na świecie, dlatego bardzo się cieszy, gdy matka Betty i Bab proponuje mu pracę. Wkrótce do całej tej piątki dołącza jeszcze sąsiadka – panna Celia, dzięki której dni wydają się jeszcze barwniejsze. Ich codzienność pełna jest przygód i wzajemnej nauki. Jak to bywa  w powieściach Louisy May Alcott – pełno tu moralizatorskiego przekazu, jednak cała powieść pozostawia po sobie uczucie ogromnego ciepła i przytulności.

“Pod krzewami bzu” – idealna opowieść na mroźne dni

Ta książka jest niczym kubek gorącego kakao w zimowy dzień – idealnie rozgrzewa od zewnątrz i wewnątrz. Zasiądźcie wygodnie w fotelu i pozwólcie powieści przenieść Was do innego świata. Choć kontynuacje “Małych kobietek” nie zawładnęły moim sercem tak, jak zrobiła to pierwsza część, to “Pod krzewami bzu” zajmie wysokie miejsce w moim prywatnym rankingu. To wspaniała opowieść, pełna ciepła, miłości i wzajemnego zrozumienia. Mnóstwo tu XIX wiecznych nauk i prawd o świecie, na które dziś można byłoby się oburzać. Ja zamiast tego wolę uśmiechać się pod nosem i nadal rozkoszować się powieścią. Pokazuje ona, że nawet w ciężkich dla nas czasach można znaleźć dobre serca. Perełką powieści jest oczywiście niezwykły pudel Sancho, który rozkochał mnie w sobie od pierwszych stron.

Jeśli szukacie miłej i ciepłej opowieści na te lutowe, zimne wieczory, to nie mogliście wybrać lepiej. Jest doskonała!

Z pozdrowieniami,
Kasia

Share: