“Lolito, światłości mego życia, ogniu moich lędźwi. Grzechu mój, moja duszo. Lo-li-to: koniuszek języka robi trzy kroki po podniebieniu, przy trzecim stuka w zęby. Lo. Li. To.”
Któż nie próbował zmysłownie wypowiedzieć imienia Lolity?
Czekałam na “Lolitę” bardzo długo. Pamiętam, jak czytała ją moja koleżanka z klasy. Czasami przedstawiały mi fragmenty, a książka wydawała się niezwykle interesująca, ciekawa, warta przeczytania. Bałam się jednak tej pozycji. Zdawałam sobie sprawę, że nie czyta się łatwo wyznań pedofila, który twierdzi, że dziecko kocha, a nie że chce tylko zaspokoić swoje prymitywne żądze. Czy oby na pewno?
Jestem tutaj