“Mój tata panda” to marcowa premiera wydawnictwa Marginesy. Zainteresowała mnie przez wzgląd na tematykę, jakiej dotyka – samotnego rodzicielstwa i traumy powypadkowej. Zaraz na początku książki mój zapał jednak trochę przygasł – przeczytałam bowiem, że “Mój tata panda” jest owocem kuru kreatywnego pisania, na który uczęszczał autor. Bardzo chcę wierzyć w wenę i olśnienie, pod wpływem których powstaje dzieło, dlatego też słowa “kurs kreatywnego pisania” podziałało na mnie niczym kubeł zimnej wody. Nie taki jednak diabeł straszny… Okazało się, że książka mnie pochłonęła i przeczytałam ją w zaledwie 2 wieczory!
Jestem tutaj